W „Spokojnym Amerykaninie" realizuje się ona z jednej strony w ukazaniu tła konfliktu wietnamsko-francuskiego, z drugiej zaś w odmalowaniu całej subtelności uczuć targających trójką bohaterów. Oba plany zlewają się ze sobą w znakomitą, pełnokrwistą prozę, która udając, że jest thrillerem, ukrywa, że jest czymś znacznie więcej. Czym? Lekcją anatomii ludzkiej duszy i ponurym raportem z dramatów XX w., w czasie których ta anatomia, wbrew rozsądkowi, wcale nie chciała się zmienić. Od premiery minęło prawie 60 lat, a wciąż trudno się oderwać od lektury. —wl