Gdy poeta widzi uśmiech żony…

W poniedziałek ukaże się pierwszy wydany po śmierci, nowy zbiór wierszy Tadeusza Różewicza „Ostatnia wolność”

Publikacja: 03.09.2015 21:00

Tadeusz Różewicz

Tadeusz Różewicz

Foto: fot. Janusz Drzewucki

Na tomik składa się  piętnaście utworów, ogłoszonych przez pisarza latach 2011-2014 na łamach niskonakładowych czasopism literackich. Ozdobą tomu są jednak trzy niedrukowane przez poetę za życia wiersze skierowane do żony Wiesławy Różewiczowej.

Składnia życia

 

Nie sposób nie powiedzieć w tym miejscu, że z przyszłą żoną Wiesławą Kozłowską, łączniczką Armii Krajowej, pseudonim „Filis” Tadeusz Różewicz poznał się w czasie II wojny w partyzantce. To ona w 1944 przepisywała na maszynie zbiór okupacyjnych utworów Różewicza „Echa leśne”, jaki wydał konspiracyjnie pod pseudonimem „Satyr”. Pobrali się w roku 1949. Te trzy wiersze, to: „Listy od W…” – utwór powstały w 1989 roku, w czterdziestą rocznicę ślubu i „czterdziestą piątą rocznicę miłości”, jak czytamy w dedykacji, następnie wiersz z 2009 roku „Na 60. rocznicę ślubu”, a także „Znalezisko”.

Wielbiciele twórczości Różewicza zapewne pamiętają wiersz „czego byłoby żal” zamykający tom „Zawsze fragment” z 1996. W wierszu tym poeta odpowiadając na pytanie tytułowe, mówi, że: „uśmiechu Wiesławy / kiedy mówi dzień dobry / i dobranoc // i kiedy nic nie mówi”. To bez wątpienia jedno z najwspanialszych wyznań miłosnych we współczesnej liryce polskiej. W „Listach od W…” poeta wyznaje, ze czytając każdy list od żony: „widzę twój uśmiech” i dodaje jeszcze: „twoje zdania / mają składnię życia”. Nie inaczej w wierszu powstałym piętnaście lat później: „uśmiech na twojej twarzy / rozjaśnia nasz dom / i moje życie”, w „Znalezisku” natomiast: „szukałem / szukałem siebie / znalazłem CIEBIE / idziemy / razem od tylu tylu / lat”. W tym ostatnim utworze najważniejsza jest konstatacja świadomości końca drogi. Podmiot tego wiersza nie kryje, że więcej za nim, niż przed nim, że koniec drogi już blisko.

 

Wojna o Boga

 

Wszystko, co najświetniejsze i najbardziej charakterystyczne dla liryki autora „Niepokoju” znajdziemy w tych intelektualnie lapidarnych i ascetycznych w formie, ale zachwycających celnością sformułowań i metafor wierszach. Rzeczywiście są to wiersze pisane z perspektywy końca, wiersze o sprawach ostatecznych, o tym, co ważne i najważniejsze. Już w pierwszym utworze tomu, zaczynającym się wersem „obraz na ścianie”, Różewicz mówi nam, że przegrał swoją siedemdziesięcioletnią wojnę religijną o Boga:

 

długo walczyłem

o jego istnienie

przegrałem

 

W ostatnim wierszu tomu, również bez tytułu, zaczynającym się słowami „ciężko jest wracać”, wypowiada prawdę o powrocie do łona matki, do ziemi, wypowiada także bolesną prawdę, że łatwo jest kochać tych, którzy są daleko, za morzami i górami, najtrudniej tych, którzy żyją obok nas, za ścianą. Ostanie zdanie tego wiersza brzmi „powiedział ten co odszedł”. Kto to taki? Pojawił się on wcześniej zbiorze „Wyjście” (2004): w wierszu „palec na ustach”: jako „ten co wiedział / ten co był prawdą”, ale „odszedł”, zaś w „nauce chodzenia” został nazwany po imieniu. To Bóg, ściślej to Bóg, który „odszedł z tego świata / nie umarł”. W wygłosie wiersza otwierającego „Ostatnią wolność” Różewicz – oskarżany w trakcie swojego długiego życia wielokrotnie o ateizm, nihilizm, defetyzm i bezbożność – wyznaje rzecz pierwszorzędnej wagi, że gdy nie może zasnąć, odmawia trzy pacierze: Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, Wierzę i odmawia je wielokrotnie, tak długo:

 

aż usypiam

wtedy

przychodzą do mnie

żywi i umarli

 

 

Nieznany wierszyk

 

Wiersze składające się na tę książkę zebrał i ułożył Jan Stolarczyk, jeden z najbliższych współpracowników pisarza, wieloletni redaktor naczelny Wydawnictwa Dolnośląskiego, poczynając od tomu „Płaskorzeźba” z roku 1991 redaktor wszystkich nowych książek Różewicza, a także redaktor jego dwunastotomowych „Utworów zebranych” z lat 2003-2006. Stolarczyk, wybitny znawca tej twórczości ułożył wiersze w „Ostatniej wolności” z wielkim wyczuciem, dzięki czemu poszczególne teksty i tematy zazębiają się, wypływają jeden z drugiego, współtworząc przejmująca opowieść o odchodzeniu i pożegnaniu.

W wierszu pod wiele mówiąc tytułem „jubileusz”, pod którym widnieją daty 1991-2011, a więc napisanym z okazji swoich 90 urodzin, poeta nie bez zdziwienia odpowiada komuś – zapewne redaktorowi czasopisma literackiego – że nie powinien go prosić o nowy wiersz, bo ten mu się gdzieś zapodział, tak jak zapodziały się okulary. Poza tym ten nowy wiersz, to w gruncie rzeczy „nieznany mi jeszcze / wierszyk”, stwierdza poeta nieco autoironicznie, wiersz, o którym on sam nic jeszcze nie wie, nawet tego, czy się narodzi, czy zostanie napisany.

„Jubileusz” to jeden z kilku wierszy o sensie – a nawet bezsensie – pisania wierszy, o istocie poezji. Przepytywany przez wścibskiego dziennikarza o to, nad czym teraz pracuje, w wierszu „A, zapomniałem…” dosadnie odcina się: „nic nie piszę / nic mam na warsztacie”. Mniej więcej tak samo: „nic nie robię” odpowiedział czterem młodzieńcom, zapewne młodym poetom, w „Przyszli żeby zobaczyć poetę”, ogłoszonym w książce z 1983 roku „Na powierzchni poematu i w środku”. To, co kryje się w świecie tej poezji pod słowem „nic” to zresztą temat na wielką rozprawę krytycznoliteracką. 

Cały Różewicz

Nie koniec na tym, w wierszu „strajk!” wzywa wszystkich poetów do strajku, zarówno ostrzegawczego, jak i generalnego, okupacyjnego, jak i głodowego: „przestańcie od jutra / pisać wiersze” i dodaje szyderczo:

 

niech posłowie senatorowie

piszą wiersze

oni opanowali

po mistrzowsku rymy

częstochowskie

 

Nawiązując w tytule innego wiersza do słynnej formuły Edwarda Stachury, że wszystko jest poezją i każdy jest poetą, Różewicz twierdzi, że to tylko „pół myśl pół prawda / pół idea”, bo nawet jeśli każdy jest poetą, to przecież nie każdy jest dobrym poetą. Jeszcze dalej idzie w utworze tytułowym, w którym podejmuje myśl Andrzeja Towiańskiego wyłożoną w liście do Adama Mickiewicza: o ostatniej formie wolności, jaką jest wolność milczenia. Tym, którzy nagabują go o nowe dzieła, o nowe książki, o nowe wiersze, choćby tylko o jeden wiersz, odpowiada: „nie odbierajcie mi wolności / milczenia”, bo to już „ostatnia wolność / która mi pozostała / po 77 latach pisania”. Cóż można dodać do tych słów? Oto cały Różewicz.

 

Tadeusz Różewicz „Ostatnia wolność”. Biuro Literackie, Wrocław, 2015

Składnia życia

 

Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce