Reklama

Londyn: ruszają targi książki

W Londynie ruszają targi książki, które polskim autorom mogą dać szansę na międzynarodowy sukces.

Publikacja: 12.03.2017 16:44

Jacek Dehnel, poeta, pisarz, felietonista.

Jacek Dehnel, poeta, pisarz, felietonista.

Foto: Instytut Książki

Polskie akcenty będą widoczne w Londynie od poniedziałku za sprawą Joseph Conrad Study Day – wykładów poświęconych twórcy „Jądra ciemności", odbywających się w The British Library. Poprowadzą je znawcy twórczości Conrada, m.in. powieściopisarz Giles Foden, autor „Ostatniego króla Szkocji" sfilmowanego w 2006 r., prof. Hugh Epstein z brytyjskiego Towarzystwa Conradowskiego oraz prof. Agnieszka Adamowicz-Pośpiech z Uniwersytetu Śląskiego.

Wszystko to w związku z Rokiem Conrada z okazji 160. rocznicy urodzin pisarza. Organizujący wydarzenia Instytut Książki oraz Instytut Polski w Londynie chcą przede wszystkim przypomnieć światu o jego polskim rodowodzie.

To jednak tylko preludium do London Book Fair, które rozpoczynają się we wtorek i potrwają do czwartku. Po raz pierwszy odbyły się w 1971 r., a dziś są instytucją. Do hali Olympia, położonej w West Kensington w środkowozachodnim Londynie, co roku przyjeżdżają ludzie z branży księgarsko-wydawniczej.

Impreza jest biletowana, to więc bardziej wydarzenie biznesowe aniżeli otwarte spotkania literackie, jak to bywa w Polsce. Tu zawiera się kontrakty i tu zaczynały się międzynarodowe kariery bestsellerowych twórców. W ubiegłym roku przez tę imprezę przewinęło się 25 tys. uczestników.

Czy polscy organizatorzy z Instytutem Książki na czele liczą na wielkie sukcesy? Dyrektor Dariusz Jaworski i Mariusz Cieślik zajmujący się w instytucie projektami zagranicznymi są umiarkowanymi optymistami. Wiedzą, że przekłady z języków innych niż angielski stanowią zaledwie ok. 3–4 procent rynku brytyjskiego.

Reklama
Reklama

W Polsce natomiast zyski ze sprzedaży książek tłumaczonych stanowią ok. 30 procent rynku. Jeśli jednak polscy autorzy uszczkną choć część z tego 3–4-procentowego tortu, to i tak będzie dużo. Dotychczas w Wielkiej Brytanii ukazywało się rocznie średnio dziesięć przekładów znad Wisły.

Gość honorowy

Jaki jest plan zmiany tej sytuacji? Po pierwsze, Polska jest tegorocznym tzw. Market Focus, gościem honorowym targów, krajem, który chce zwrócić uwagę na swój rynek i skupia wokół siebie najciekawsze inicjatywy oraz spotkania. Nasz pawilon w Olympii zajmie więc większą powierzchnię niż zwykle i stanie w eksponowanym miejscu. Jego otwarcie nastąpi przed godziną 11 we wtorek.

W pawilonie Instytutu Książki oraz 50 polskich wydawców będą propozycje dla agentów, wydawców i księgarzy. Poza tym w hali znajdzie się biało-czerwony Food Truck – obwoźna restauracja z polskim jedzeniem, rozumianym jak najbardziej wyraziście, z kapustą i kiszonymi ogórkami włącznie. Co więcej, wtorkowym popołudniem odbędzie się Polish Vodka Hour w polskim pawilonie. Pomysły to może i nieco przaśne, ale jak pokazują doświadczenia z tego typu imprez, skuteczne w przyciąganiu ludzi i stanowiące dobrą okazję do wymiany wizytówek.

Na targi przyjeżdża 11 pisarzy wybranych przez Instytut Książki oraz British Council. To przedstawiciele literatury pięknej (Olga Tokarczuk, Jacek Dehnel), gatunkowej (Zygmunt Miłoszewski), reportażu (Artur Domosławski, Ewa Winnicka), poezji (Marzena B. Kielar), fantastyki (Jacek Dukaj), literatury dziecięcej (Daniel i Aleksandra Mizielińscy, Marta Ignerska), a nawet eseistyki (Dariusz Karłowicz) oraz książek historycznych (Andrzej Nowak).

Plany cały rok

Będą oni brać udział w spotkaniach i dyskusjach odbywających się od poniedziałku do soboty w różnych lokalizacjach Londynu. Każdy, jeśli jeszcze nie miał, to w najbliższym czasie spodziewa się premiery swoich książek przetłumaczonych na angielski. Polskich autorów będzie też więcej, bo np. Andrzeja Sapkowskiego, twórcę „Wiedźmina", na targi zaprosił jego brytyjski wydawca.

Ten swoisty festiwal polskiej literatury będzie miał dalszy ciąg w kolejnych miesiącach. Nasi autorzy mają już zaplanowane spotkania w 2017 r. m.in. w Edynburgu, Birmingham, Essex, a także na największym festiwalu literackim świata – w walijskiej miejscowości Hay. Zjeżdżają tam co roku pisarze, a także twórcy filmowi, teatralni, muzycy. Bill Clinton określił Hay jako „intelektualny odpowiednik Woodstock".

Reklama
Reklama

To wszystko ma swoją cenę. Jak więc szacuje Instytut Książki, koszty obecności Polaków na Wyspach wyniosą prawie 3 miliony złotych. To jednak największa okazja od lat, by promować polskich autorów i wydawnictwa na rynkach zagranicznych. Przygotowywana była od dłuższego czasu, jeszcze za poprzedniej dyrekcji Instytutu. Zyski, które może przynieść, trudno wyliczyć precyzyjną sumą.

Ta inwestycja w najgorszym razie będzie jednorazowym eventem, ale w najlepszym może być początkiem owocnej współpracy twórców i wydawców polskich z zagranicznymi. Europejskimi, ale przede wszystkim amerykańskimi, bo dla agentów zza Atlantyku londyńskie targi są oknem na Stary Kontynent. Wymownym wskaźnikiem będzie liczba przekładów i kontraktów w kolejnych miesiącach i latach. Dobrze więc będzie, jeśli w Londynie dobre wrażenie zrobi nie tylko polski pawilon, ale i nasi autorzy.

Reprezentacja pisarska to dobre określenie, bo ta jedenastka twórców gra nie tylko o własne kontrakty, ale także na przyszłe konto kolegów i koleżanek, którzy zostali w kraju.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kube@rp.pl

Literatura
„Lewandowski. Prawdziwy”. Szokująco wspaniała biografia
Literatura
Tajemnica tajemnic współpracy Soni Dragi z Danem Brownem i „Kodu da Vinci" w Polsce
Literatura
Musk, padlinożercy i pariasi. Wykład noblowski Krasznahorkaia o nadziei i buncie
Literatura
„Męska rzecz", czyli książkowy hit nie tylko dla facetów i twardzieli
Literatura
Azja w polskich księgarniach: boom, stereotypy i „comfort books”
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama