„Zobaczyłam człowieka brzytwę: podłużna, wyostrzona sylwetka, szczeciniaste włosy przycięte a la Samuel Beckett. Opowiadano, że stroni od ludzi, nie znosi hałasu i pilnie strzeże swojej prywatności. Wszystko to doskonale pasowało do mojego obrazu człowieka brzytwy, kogoś między Kafką a Beckettem, nie byłam jednak przygotowana na Gary'ego Coopera" – pisze Osorio-Mrożek w książce złożonej ze wspomnień, korespondencji, reprodukcji rysunków i pocztówek, przypominając także okres, gdy pan Sławomir był również autorem „Plusa Minusa", kierowanego przez Elżbietę Sawicką.
Grzechotnik ostrzega
Żona przypomina pisarza, który potrafił być ciepły i towarzyski, ale podczas wizyty w Narodowym Muzeum Antropologii pokazał Susanie aztecką rzeźbę przedstawiającą zwiniętego grzechotnika i powiedział tonem ostrzeżenia: „To ja". „I to prawda: kiedy cierpiał, był przykry" – pisze autorka. Kiedy poznała autora „Tanga", miała 27 lat, była po rozwodzie i nie chciała już wychodzić za mąż. Dla Sławomira zmieniła zdanie.
Susana Osorio-Mrożek Przylepa i potwór Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021
Poznała Mrożka, pracując w Teatrze Milan w Veracruz. Na jego otwarcie zagrano „Emigrantów". Spektakl wywołał w Meksyku wielką debatę: czy jest egzystencjalny, czy to krytyka komunizmu na kontynencie, gdzie sympatie lewicowe wzmagały krwawe rządy prawicowych junt. Na sztukę polskiego autora przyszło nawet kierownictwo Meksykańskiej Partii Komunistycznej. Aktorzy zostali skarceni za drwiny z ideologii marksistowskiej. A potem serdecznie wyściskani. W końcu padł pomysł, żeby zaprosić Mrożka. Postawił jeden warunek: żadnych kontaktów z ambasadą PRL.
Trudno nie pisać o spotkaniu młodej Meksykanki z Mrożkiem w konwencji kobiecej intuicji. Scenografia, kostiumy i rekwizyty miłosnej historii są następujące: Susan podczas przyjazdu Mrożka nosiła piękną dziewczęcą sukienkę z 1900 r., którą kupiła w Paryżu za całe stypendium, i czarne, sznurowane botki. Mrożek podziwiał sukienkę i botki, a najbardziej ich właścicielkę. Wyczuwając zaś zdarzającą się i jemu tremę, powiedział: „Nie przejmuj się, to nic takiego. Idziemy i siadamy". I pomaszerowali pośród gromkiej owacji na miejsca. Wtedy szepnął Susan: „Czasem obawiam się, że oklaskują kogoś, kim nie jestem, i że odkryją we mnie oszusta".