Żona – zwierzę juczno-pociągowe

Dzięki Hiszpanom Indianie nie tylko przestali składać ofiary z ludzi, ale i dyskryminować kobiety – dowodzą w swych powieściach słynne latynoskie pisarki.

Publikacja: 05.12.2008 07:47

Żona – zwierzę juczno-pociągowe

Foto: Rzeczpospolita

Żaden nurt polityczny nie zaprząta dziś uwagi mężów stanu w Moskwie i Waszyngtonie, a nawet w Watykanie, bardziej niż socjalizm indiański – taki wniosek płynie z wielu dramatycznych doniesień międzynarodowych mediów. Po niedawnych zawirowaniach na rynkach finansowych i paliw płynnych, a także w wyniku dokonywanych przez siebie przemian społeczno-gospodarczych wybitni przedstawiciele tego kierunku, przywódcy zasobnych w surowce energetyczne i położonych w strategicznie ważnej części świata Wenezueli i Boliwii dołączyli do grona najbardziej wpływowych osób świata.

Trudno zatem o lepszą chwilę, by opublikować książkę, która zjawisko socjalizmu indiańskiego pomaga zrozumieć. Książkę taką jak „Inés, pani mej duszy” Isabel Allende. Wydana właśnie w Polsce powieść poczytnej chilijskiej autorki nie jest jednak dziełem ściśle politycznym. To przede wszystkim nawiązująca do tradycji literatury łotrzykowskiej rzecz o dokonanym przez Hiszpanów podboju Chile, w którym ogromną rolę odegrała tytułowa Inés Suarez. Ale „Inés” to również płomienny, miejscami krwawy romans, o czym ma świadczyć kusząca męskie oko, choć może nie tylko męskie, okładka. Znacznie ciekawszy jednak od obnażonych damskich wdzięków jest w powieści Allende obraz chilijskich Indian Mapuche. Tak ze względów historycznych, jak i współczesnych.

[srodtytul]Mapuche: polityczni czy terroryści[/srodtytul]

W dzisiejszej rzeczywistości Chile rdzenni mieszkańcy kraju nie są bowiem wymierającą ciekawostką z przeszłości, którą ogląda się ze współczuciem gdzieś w rezerwatach. Przeciwnie, stanowią siłę z powodzeniem walczącą o swoje. Mapuche napadają na drwali i rolników, którzy wkraczają na ziemie ich przodków, urządzają demonstracje i głodówki. Są tak skuteczni, że w czasie jednej z europejskich podróży pani prezydent Chile Michelle Bachelet musiała przekonywać, że ci Mapuche, którzy obecnie znajdują się w jej kraju za kratami, nie są więźniami politycznymi. „Nie mamy więźniów politycznych. Ja byłam więźniem politycznym (jak podają różne źródła, w czasach rządów wojskowych obecna szefowa państwa została pozbawiona wolności z powodu związków z wywrotowym lewicowym podziemiem – przyp. W.K.), więc ten temat ma dla mnie najwyższą wagę” – zapewniała chilijska przywódczyni. Jej zdaniem uwięzieni Mapuche – wodzowie ruchów broniących, nierzadko przemocą, ziemi Indian – zostali skazani po sprawiedliwych procesach za działalność sprzeczną z zasadami państwa prawa. Czyli za terroryzm. Dodajmy, że taki sam zarzut stawiano swego czasu podziemnym organizacjom, z którymi w młodości była związana pani Bachelet.

[srodtytul]Allende szarpie wędzidło[/srodtytul]

Dzieła Isabel Allende bywają nużące, polityka historyczna, którą pisarka uprawia, niekiedy nudzi i napawa niesmakiem. Przykładem choćby jej najgłośniejsza, zaangażowana powieść „Dom duchów”. Znajdujemy w niej zestaw trącących nieznośną propagandą poglądów na temat burzliwych zdarzeń, do jakich doszło w Chile na początku lat 70., zakończonych przewrotem wojskowym i odsunięciem od władzy stryja autorki, niefortunnego socjalistycznego prezydenta Salvadora Allende. W „Inés, pani mej duszy” także mamy sporo komunałów, na przykład w opisach postępowania Europejczyków, przedstawianego zgodnie z poprawnościowymi wytycznymi. Obcy z Hiszpanii zatem niezbyt przejmują się nakazami katolickiego Boga, którego ponoć przybyli głosić dzikusom. Są zakłamani i chciwi. Lubują się w przelewaniu krwi, roznoszą śmiercionośne dla Indian choroby, zdradzają żony i towarzyszy broni, płodzą nieślubne dzieci, a do tego się nie myją. Ale tym razem Allende nie jest ślepo posłuszna wytycznym i szarpie poprawnościowe wędzidło. Pisarce pomaga bohaterka książki, żyjąca w XVI wieku namiętna i ponętna Inés Suarez. Pod względem emancypacji, wyzwolenia i niezależności mogłaby stanowić dziś wzór dla niejednej pani Manueli czy Kazimiery. Nie godzi się na opresję ani w domu, ani na ulicy. Kiedy trzeba, umie dać szowinistycznemu capowi patelnią po łbie. A gdy to nie wystarcza, nawet pchnąć nożem męskie bydlę, które sądzi, że gdy kobieta mówi „nie”, to znaczy „tak”. Jest genderowo i społecznie uświadomiona. A mimo to Inés przyznaje się do tęsknoty za macierzyństwem, którego nie dane jej było doświadczyć. Chce mieć dzieci. Staje się przez to wzruszająco prawdziwa, wolna od nakazów walki płci.

[srodtytul]Atahualpa torturował dla zabawy[/srodtytul]

Innym polem, na którym Allende łamie jarzmo propagandy, jest sprawa Indian. „Inés, pani mej duszy” ukazuje bowiem nie tyle bezmiar okrucieństwa konkwistadorów, opisywany tylekroć aż nadto, ile potworną rzeczywistość, w jakiej Indianie żyli przed przybyciem Hiszpanów. Przede wszystkim zaś panującą w prekolumbijskich imperiach pogardę dla praw człowieka (Atahualpa, wódz Inków, ponoć jeńców torturował dla zabawy, a ministrom, którzy popadli w niełaskę, osobiście podrzynał gardła), dla ludzkiej godności i powszechne poniżanie kobiet.

O Indianach Allende mówi przyjaźnie i z podziwem. To oczywiste: Mapuche dawali się przecież mocno we znaki podłym Hiszpanom. Podczas jednego z oblężeń dopiero co założonego Santiago, dzisiejszej stolicy Chile, wydawało się, że nic już nie ocali osadników przed przeważającymi zastępami nacierających czerwonoskórych. Tylko dzięki Inés, która ogarnięta szałem bojowym własnoręcznie ścięła głowy kilku trzymanym w niewoli wodzom i rzuciła je pod nogi napastnikom, udało się odeprzeć wroga. Mimo tych doświadczeń bohaterka powieści nie przestaje gloryfikować Indian. Między innymi dlatego, że najważniejsza dla nich jest wolność. Prędzej zginą lub uciekną, niż staną się niewolnikami. Są prawi, sprawiedliwi i dzielni. Torturować, grabić, kłamać i urządzać zasadzki – twierdzi Inés – Mapuche nauczyli się od nas.

Dlaczego zatem bohaterką książki nie jest jakaś indiańska księżniczka z narodu dumnych i szlachetnych Mapuchów, lecz przedstawicielka narodu wyjątkowo nikczemnego i odrażającego? Dlatego że dla kogoś takiego jak Inés wśród Indian nie było po prostu miejsca. Isabel Allende mimo życzliwości dla Indian zauważa przecież, że instytucji kobiety niezależnej od męża Mapuche nie znali, jak nie znali koni czy psów. Traktowali kobiety niczym zwierzęta juczno-pociągowe, mieli ich po kilka. Przeznaczeniem nieszczęsnych Indianek była troska o dom, dzieci, uprawy i obrządek inwentarza. Mężczyźni nie pracowali i nie rozumieli idei pracy. Nie musieli jej rozumieć, ponieważ zostali stworzeni do wyższych zadań. Ich życiem była „wojna, pływanie lub gra w piłkę”, z przerwami na wygłaszanie przemówień, polowanie lub połów ryb.

[srodtytul]Skąd ten nieprzyjemny zapach?[/srodtytul]

„Inés, pani mej duszy” („Inés del alma mía”) przez prawie rok znajdowała się w Chile na szczycie listy czytelniczych przebojów.

Z podobnym powodzeniem po tematykę związaną z konkwistą sięgnęła też meksykańska pisarka Laura Esquivel, znana wcześniej z przeniesionej na ekran książki „Przepiórki w płatkach róży”. Bohaterką swej powieści „Malinche” uczyniła indiańską dziewczynę i postać kontrowersyjną: tłumaczkę, asystentkę i partnerkę Hernana Cortesa, hiszpańskiego zdobywcy, który podbił Meksyk. Dla wielu ludzi Malinche do dziś jest ucieleśnieniem zdrady. Ale relacja, w jakiej żyli indiańska piękność i hiszpański konkwistador, nie była tylko związkiem pana i niewolnicy. Malinche wprowadzała swego europejskiego partnera w świat Azteków, odkrywała przed nim tajemnice, dzięki którym łatwiej było pokonać Indian. Nie uznawała tego za zdradę. Wierzyła, że postępuje słusznie. Przecież Aztekowie kiedyś napadli na jej plemię. Poza tym Cortés tak jak ona sprzeciwiał się rytualnym zbrodniom religijnym. I obiecał jej wolność.

Służyła więc Hiszpanom z przekonaniem, choć wydzielali taki nieprzyjemny zapach – w odróżnieniu od Indian nie dbali o czystość.

[srodtytul]Budowniczowie i prezydenci[/srodtytul]

Obydwie powieści, „Inés, pani mej duszy” i „Malinche”, to – podkreślają znawcy – godne uwagi próby innego spojrzenia na dwie kobiety, które tworzyły historię Ameryki Łacińskiej. Obydwie miały też służyć podłej sprawie ujarzmienia kontynentu i jego mieszkańców przez obcych, pałających nienawiścią do wszystkiego co niekatolickie. Laura Esquivel i Isabel Allende dowodzą, że taka ocena ich bohaterek jest niesprawiedliwa. Pisarki ukazują też niedolę kobiet w prekolumbijskich społecznościach Ameryki Południowej i przedstawiają zdarzenia, które pomagają pojąć, w jaki sposób garstka konkwistadorów mogła pokonać olbrzymie imperia indiańskie.

Opisują rzezie Indian dokonywane przez Hiszpanów, ale wspominają też o krwawych waśniach tubylców i często okrutnych rządach indiańskich despotów. Ciekawe dzieła Esquivel i Allende ukazują, dlaczego mimo tylu okrucieństw popełnionych na nich rzekomo i naprawdę południowoamerykańscy Indianie nie tylko nie dogorywają w rezerwatach, ale odgrywają w swych krajach ważne role. Niekiedy jako budowniczowie socjalizmu, niekiedy nawet jako prezydenci. Lektura „Malinche” i „Inés, pani mej duszy” nie pozostawia wątpliwości: choć przybycie Europejczyków dla jednych rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej oznaczało śmierć, dla innych było wybawieniem.

[i]„Inés, pani mej duszy”, tłum. Marta Jordan, Muza, Warszawa 2008„Malinche”, Aguilar, Santiago de Chile 2006[/i]

Żaden nurt polityczny nie zaprząta dziś uwagi mężów stanu w Moskwie i Waszyngtonie, a nawet w Watykanie, bardziej niż socjalizm indiański – taki wniosek płynie z wielu dramatycznych doniesień międzynarodowych mediów. Po niedawnych zawirowaniach na rynkach finansowych i paliw płynnych, a także w wyniku dokonywanych przez siebie przemian społeczno-gospodarczych wybitni przedstawiciele tego kierunku, przywódcy zasobnych w surowce energetyczne i położonych w strategicznie ważnej części świata Wenezueli i Boliwii dołączyli do grona najbardziej wpływowych osób świata.

Pozostało 94% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski