Żaden nurt polityczny nie zaprząta dziś uwagi mężów stanu w Moskwie i Waszyngtonie, a nawet w Watykanie, bardziej niż socjalizm indiański – taki wniosek płynie z wielu dramatycznych doniesień międzynarodowych mediów. Po niedawnych zawirowaniach na rynkach finansowych i paliw płynnych, a także w wyniku dokonywanych przez siebie przemian społeczno-gospodarczych wybitni przedstawiciele tego kierunku, przywódcy zasobnych w surowce energetyczne i położonych w strategicznie ważnej części świata Wenezueli i Boliwii dołączyli do grona najbardziej wpływowych osób świata.
Trudno zatem o lepszą chwilę, by opublikować książkę, która zjawisko socjalizmu indiańskiego pomaga zrozumieć. Książkę taką jak „Inés, pani mej duszy” Isabel Allende. Wydana właśnie w Polsce powieść poczytnej chilijskiej autorki nie jest jednak dziełem ściśle politycznym. To przede wszystkim nawiązująca do tradycji literatury łotrzykowskiej rzecz o dokonanym przez Hiszpanów podboju Chile, w którym ogromną rolę odegrała tytułowa Inés Suarez. Ale „Inés” to również płomienny, miejscami krwawy romans, o czym ma świadczyć kusząca męskie oko, choć może nie tylko męskie, okładka. Znacznie ciekawszy jednak od obnażonych damskich wdzięków jest w powieści Allende obraz chilijskich Indian Mapuche. Tak ze względów historycznych, jak i współczesnych.
[srodtytul]Mapuche: polityczni czy terroryści[/srodtytul]
W dzisiejszej rzeczywistości Chile rdzenni mieszkańcy kraju nie są bowiem wymierającą ciekawostką z przeszłości, którą ogląda się ze współczuciem gdzieś w rezerwatach. Przeciwnie, stanowią siłę z powodzeniem walczącą o swoje. Mapuche napadają na drwali i rolników, którzy wkraczają na ziemie ich przodków, urządzają demonstracje i głodówki. Są tak skuteczni, że w czasie jednej z europejskich podróży pani prezydent Chile Michelle Bachelet musiała przekonywać, że ci Mapuche, którzy obecnie znajdują się w jej kraju za kratami, nie są więźniami politycznymi. „Nie mamy więźniów politycznych. Ja byłam więźniem politycznym (jak podają różne źródła, w czasach rządów wojskowych obecna szefowa państwa została pozbawiona wolności z powodu związków z wywrotowym lewicowym podziemiem – przyp. W.K.), więc ten temat ma dla mnie najwyższą wagę” – zapewniała chilijska przywódczyni. Jej zdaniem uwięzieni Mapuche – wodzowie ruchów broniących, nierzadko przemocą, ziemi Indian – zostali skazani po sprawiedliwych procesach za działalność sprzeczną z zasadami państwa prawa. Czyli za terroryzm. Dodajmy, że taki sam zarzut stawiano swego czasu podziemnym organizacjom, z którymi w młodości była związana pani Bachelet.
[srodtytul]Allende szarpie wędzidło[/srodtytul]