Sted. Legendarny tramp w dżinsowej kurtce. Outsider ruszający z gitarą na włóczęgę po kraju. Ten obraz Edwarda Stachury (1937 – 1979) przechowywali w pamięci jego fani. Ale skończyło się. Nieznane dzienniki pisarza (29 zeszytów różnej objętości), które odkrył i do druku przygotował literaturoznawca Dariusz Pachocki, ujawnią nieznane fakty z życia autora „Całej jaskrawości”. Okazuje się, że Stachura był pokerzystą. Grywał też – na pieniądze – w szachy. Aby na bezdrożach czuć się bezpiecznie, ukończył kurs judo. Załatwił sobie pistolet.
– Znalazłem informację, że musi go odebrać od rusznikarza – powiedział „Rz” Dariusz Pachocki. – Chyba nikt by się nie domyślił, że tak doświadczony wędrowiec bał się psów.
Nachodziły go wizje napaści rozwścieczonej sfory wiejskich kundli. Stachura niezwykle dbał o swój wygląd – przez wiele lat chodził do kosmetyczki.
Dzienniki zaczął prowadzić w połowie lat 50. Ostatnie notatki zrobił na kilka dni przed samobójczą śmiercią.
– W dziennikach pojawiają się nazwiska jego znajomych – m.in. Ryszarda Kapuścińskiego – oraz postaci ze świata literackiego, jak choćby Marka Hłaski – wyjaśnia Pachocki. – Należy jednak podkreślić, że Stachura miał pełną świadomość, iż zapiski te zostaną opublikowane. Dlatego najczęściej zachowywał powściągliwość. O pewnych sprawach milczał. Czasem ukrywał znajomych pod inicjałami. Jednak najważniejszy w tych dziennikach jest sam Stachura. Myślę, że zupełnie na miejscu byłoby tu motto z Gombrowicza: „Poniedziałek – ja, wtorek – ja, środa – ja…”.