Afryka widziana przez Dariusza Rosiaka

Aktualizacja: 08.11.2010 19:06 Publikacja: 06.11.2010 00:05

Afryka widziana przez Dariusza Rosiaka

Foto: Rzeczpospolita

Red

Dariusz Rosiak czuje Afrykę. To więcej, niż ją studiować, dochodzić do konkluzji, które po kilku miesiącach okazują się puste. Na życie mieszkających na tym kontynencie ludzi ma wpływ zarówno religia i głębokość jej wyznawania, jak i geografia (inne jest życie pustynnych nomadów od życia rybaków mieszkających nad oceanami lub wypływających na jeziora na połowy).

I tu chciałoby się wspomnieć RPA. Najbardziej uprzemysłowiony kraj na kontynencie, o najlepszej infrastrukturze, drogi, przemysł, sprawność administracji budzą podziw i zazdrość. Sprawnie działa system edukacji, z uniwersytetami włącznie. Dlaczego tak się nie dzieje w Senegalu? Automatycznie niejako pojawia się odpowiedź: kolonializm, eksploatacja... Ale czy na pewno? Rosiak pisze, że wielu rodziców nie stać w Senegalu na wykształcenie dzieci...

A gdzie te wykształcone mogłyby być zatrudnione? Gdzie są kopalnie, przemysł, które na nich czeka? Czy ich wykształcenie nie poszłoby na marne? To brzmi okrutnie. Ale może jest prawdą?

Nie czytałem książki o Afryce, która byłaby tak bliska prawdy jak zbiór reportaży Rosiaka. Mają wszelkie zalety: oparte nie są na z góry przyjętych ideach, choćby najbardziej „słusznych i właściwych”, nie urodziły się przy biurku żadnego gabinetu, nie udowadniają żadnych teorii, nie wypływają z narzuconej – choćby nieświadomie – „fabuły”.

Bardzo często zaspokajają nasz głód zrozumienia motywacji kierujących innymi ludźmi. Co wydaje się dziwne, Rosiak przybliża do nas, odsłania motywacje stare jak świat. Chciałoby się powiedzieć: ach to tak, dlaczego nie widziałem tego wcześniej?

Czy można w kilku słowach lepiej ująć zmarnowane możliwości Ghany, jak to zrobił w cytowanym poniżej fragmencie? Czy to wina natury ludzkiej? Demokracji lub jej braku? Fatum, religii? Podobne nieszczęścia dotykają narodów Europy. Historycy analizują „po faktach” ponure wydarzenia. Ideolodzy i doktrynerzy chcą uprzedzić tego typu wypadki. Twierdzą, że znają receptę. Wystarczy, żeby ją zastosować. Co pisze Rosiak?

„Perspektywy gospodarcze Ghany wyglądały imponująco. Kraj był największym na świecie producentem i eksporterem kakao, posiadał duże złoża złota i boksytów, lasy stanowiły niewyczerpane źródło drewna. Dodatkowo wskutek wysokich cen tych surowców w latach 50. Ghana dysponowała ogromnymi rezerwami walutowymi.

W ciągu ośmiu lat Kwame Nkrumah roztrwonił całe to bogactwo materialne i potencjał społeczny. (...) Z jednego z najbogatszych i najbardziej rozwiniętych politycznie państw Afryki kraj stał się bankrutem obarczonym potężnymi długami. Stopa życiowa mieszkańców spadła do poziomu z 1939 roku. Demokracja została zawieszona, a w jej miejsce powstał system jednopartyjny z wszechwładzą popleczników Nkrumaha. Kwitła korupcja. Kolektywizacja doprowadziła do upadku rolnictwa, nacjonalizacji przemysłu i tworzenia państwowych molochów korporacyjnych, co rodziło klasę biurokratów, którzy w gronie rodzinnym i plemiennym wymieniali się stanowiskami”.

Rosiak podnosi problem kolonializmu. Czy naprawdę jest on odpowiedzialny za wszystkie plagi i niedorozwój kontynentu afrykańskiego? Czy nie jest to zbyt łatwe tłumaczenie? Kolonializm trwał około 100 lat, nie wszystkie jego efekty były negatywne.

W wielu wypadkach było to przyspieszenie (i przymusowe) zetknięcie się z zachodnią cywilizacją, jej negatywnymi, ale i pozytywnymi stronami. W jego książce dochodzą do głosu różne stanowiska na ten temat. „Na konferencji poświęconej rasizmowi zorganizowanej w Durbanie w 2001 r. prezydent Senegalu Abdoulaye Wade, potomek afrykańskich królów, którzy utrzymywali niewolników i nimi handlowali, wyśmiał pomysł odszkodowań dla współczesnych Afrykanów za niewolnictwo w XIX wieku i wcześniej. »Jeśli ktoś chce odszkodowanie, to pewnie niewolnicy moich przodków też powinni je dostać ode mnie. Niewolnictwo było praktykowane przez wszystkie ludy na świecie«.

Jeszcze dalej idzie wybitny ghański ekonomista George Ayittey: »Prawie każdy problem czarnych wyjaśniany jest na podstawie paradygmatu rasizmu, z czego wynikałoby, że problemów czarnych nie da się rozwiązać, dopóki rasizm nie zostanie całkowicie wypleniony. To jest podejście boleśnie nierealistyczne. Niestety, rasizm zawsze będzie istniał – na Zachodzie i gdzie indziej. Czy my, czarni, mamy czekać na jego koniec, zanim weźmiemy w swoje ręce nasze losy i zaczniemy rozwiązywać własne problemy?«”.

To, co Rosiak tropi i potrafi odsłonić, to brak zrozumienia przez Europejczyków kultur afrykańskich i chęć zastąpienia ich tym, co my uważamy, że byłoby dla „tubylców” właściwsze. Często jest to podszyte poczuciem wyższości. Czasami – ze względów ideologicznych – to poczucie wyższości przeradza się w czołobitność w stosunku do wszystkiego, co pochodzi z Afryki, jako że miałoby to być bardziej postępowe i kolektywistyczne. I tak źle, i tak niedobrze...

Wróćmy do omawianego autora: „Skąd się bierze nasza »wyższość«, a ich »niższość«? Skąd to przekonanie, że naszą rolą jest uczenie ich właściwych zachowań, cywilizowanie nawet za cenę »brzemienia«, które – jak pisał Kipling – biały człowiek musi dźwigać, by im, czarnym, lepiej się żyło?

Współcześnie to się chyba zaczęło u Hegla, który zmitologizował Afrykę, definiując ją jako »kraj dzieciństwa cywilizacji«. Jeśli Afrykanie byli »dziećmi«, obowiązkiem Europejczyków było ich »wychować« (...).

Dziś, 50 lat po odzyskaniu przez Afrykanów niezależności, ciągle ich wychowujemy, budując systemy gospodarcze i polityczne dla nich właściwe, zasypujemy ich pomocą pochodzącą z naszych nadwyżek żywnościowych i nadmiaru bogactwa. Albo rozdajemy prezerwatywy i bardzo się dziwimy, jak to się dzieje, że u nas hamują rozwój AIDS, a u nich nie. Pewnie przez ten ich niepohamowany, dziki popęd seksualny. A potem wymyślamy dla nich kary, gdy nie spełniają naszych oczekiwań, albo nagradzamy”.

Ważną sprawą dla Afrykańczyka są związki rodzinne – wielokrotnie podkreśla autor „Żaru”. I to nie tylko pomiędzy dziećmi i rodzicami, rodzeństwem, te związki rozciągają się znacznie szerzej: dziś ja pomagam tobie, jutro ty pomożesz mnie, cóż bardziej naturalnego. Niedawno w Warszawie byłem świadkiem uczonej dyskusji. Matka nakazywała dziesięcioletniej dziewczynce opiekować się chorym braciszkiem. Specjaliści (psycholodzy, pedagodzy) byli bardzo krytyczni. Twierdzili, że w chłopcu wytworzy to stan zależności, a u siostrzyczki wytworzy niedopuszczalną skłonność do nadmiernej opiekuńczości.

Przyszło mi do głowy, że w Afryce taka dyskusja byłaby w ogóle niezrozumiała. W Polsce 20 lat temu chyba też nie... Oto, jak można wychować ludzi zimnych i egoistycznych, pomyślałem. Ale ja przyjechałem kilka tygodni temu z Afryki.

„Ekonomiści dowodzą, jak bardzo ten kolektywizm niszczy gospodarkę w krajach afrykańskich. W Afryce – mówią i piszą – nie opłaca ci się być bogatym, bo będziesz musiał się dzielić swoim bogactwem z każdym pociotkiem. Będziesz utrzymywał jego dzieci i najdalszych krewnych, a gdy dostaniesz pracę w mieście, twoim obowiązkiem będzie dzielenie się zyskami ze wszystkimi krewnymi. (...) Z punktu widzenia Europejczyka – żyjącego w państwie opiekuńczym, które lepiej lub gorzej, ale jednak spełnia swoje zadania – postawy wyrosłe z takiego kolektywizmu nie są racjonalne. Są wręcz nie do zaakceptowania jako roszczenie graniczące z wymuszeniem. Tymczasem dla Senegalczyków czy wielu innych narodów afrykańskich solidarność klanowa stanowi rodzaj ubezpieczenia społecznego (...). Może zatem nie warto się oburzać na istnienie – tak jak w Senegalu – równoległych struktur państwa i bractw muzułmańskich”.

Ryzykowne stwierdzenia? Książka Rosiaka jest najbardziej prawdziwym opisem Afryki, jaki zdarzyło mi się spotkać.

I najbardziej zajmującym.

[i]Dariusz Rosiak „Żar. Oddech Afryki”. Wydawnictwo Otwarte. Kraków 2010

Wojciech Albiński – pisarz przez wiele lat mieszkający w Botswanie i RPA. W 2003 roku otrzymał Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza za zbiór opowiadań „Kalahari”. Ostatnio wydał wspomnienia z czasów okupacji pt. „Achtung! Banditen!”.[/i]

Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Agnieszka Osiecka bez tajemnic
Literatura
Nie żyje Marcin Wicha. Laureat Nagrody Literackiej „Nike” miał 53 lata
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Czy Jakub Żulczyk wystartuje na prezydenta?
Literatura
Powieść Szczepana Twardocha: "Król". Gangi dawnej Warszawy
Literatura
„Nadzieja” Coeetzego: Spieszmy się kochać ludzi. I zwierzęta