Feta nie była zbyt huczna. Raczej – mówiąc eufemistycznie – kameralna. Odczytano list prezydenta Komorowskiego, laudacje wygłosili Maciej Englert i Jan Majcherek – obaj usiłujący utrzymać godny laureata, żartobliwy ton wypowiedzi.
Ale nie było wiele miejsca na humor w przedstawianiu dramaturga jako największego żyjącego literata polskiego, artystę osobnego, niepoddającego się żadnym klasyfikacjom, wreszcie – jako twórcę nawiązującego dialog z tradycjami nadwiślańskiego oświecenia.
Sam Mrożek milczał, by po otrzymaniu dyplomu uciąć krótko: – To rozumiem, że jestem już członkiem PEN Clubu? – rzucił pytanie. – Cieszę się, bo nigdy nie byłem, a słyszałem dużo dobrego. Teraz też wreszcie czuję się... dobry – odpowiedział, mrużąc oko.
Dziś pisarz spotka się z czytelnikami w warszawskiego Empiku Junior o godz. 17.