Anita uwielbia latać

Po środowych eliminacjach znów dobre wieści z mistrzostw świata: w finale rzutu młotem bez problemu znalazła się Anita Włodaczyk, w półfinałach na 800 pobiegną Joanna Jóźwik i Sofia Ennaoui, na 110 m ppł. Artur Noga

Publikacja: 26.08.2015 07:29

Foto: AFP

—korespondencja z Pekinu

Kolejny słoneczny ranek w stolicy Chin powinien się podobać polskim kibicom śledzącym wydarzenia w Ptasim Gnieździe. Anita Włodarczyk pierwsza ruszyła do pracy, czyli na rzutnię młotem, po krótkim oczekiwaniu weszła do koła, machnęła bez przesadnego napięcia 75,01 m i tak elegancko oraz szybko wygrała kwalifikacje.

Granicą, która dawała pewny awans było 72,5 m, przekroczyły ją jeszcze tylko Francuzka Alexandra Tavernier i dwie Chinki. Nie przekroczyły pozostałe Polki. Malwinie Kopron zabrakło do szczęścia 41 cm (69,53 m i 14. pozycja), Joannie Fiodorow 1,14 m (68,72 – 17. miejsce).

Pani Anita wygląda w Pekinie doskonale, żadnego krzywienia się na warunki pobytu, nudę, czy stresy przedstartowe. Jej ulubiona dieta jajeczno-kawowa jest łatwo osiągalna (jajka na twardo są w hotelu, kawa w pobliskim Starbucksie), czytanie książek też pomaga (ostatnia niebanalna: – O rynku samolotowym, bo uwielbiam latać... – mówiła dziennikarzom).

Ładnie wyglądały też biegi Polek na 800 m. Miło było patrzeć jak Sofia Ennaoui wzorem najsławniejszych biegowych klasyków swego dystansu, wygrywa wyścig eliminacyjny po sprincie z ostatniego miejsca na 150 m przed metą. Dziewczyna spracowała się nieco na 1500 m (odpadła w półfinale), ale z nową energią ruszyła na krótszy dystans i proszę, dała radę.

Dała też radę Joanna Joźwik, która miała nawet trudniejsze zadanie. Tak jak panna Sofia czekała na czas końcowego finiszu, obstawiając początkowo koniec wyścigu. Nie przewidziała jednak, że potknie się i upadnie tuż przed nią Andrea Foster z Gujany. Co refleks, to refleks, Polka zgrabnie ominęła przeszkodę i choć do mety było już mniej niż 200 m, dała radę dogonić czołówkę, zająć drugie miejsce i zapewnić sobie miejsce w półfinale.

Po eliminacjach razem z koleżanką dały też pokaz uroczych uśmiechów, profesjonalnych wywiadów do polskich i zagranicznym mediów, słowem, mamy dwie medialne gwiazdy lekkiej atletyki, rozmowy z którymi są dla wszystkich zawodową przyjemnością.

Kto widział, ten potwierdzi, także to, że świetnie się dogadują (mieszkają w jednym pokoju), choć jedna drugiej w końcu dała klapsa, by skończyła gadać, bo czas iść na rozbieganie, potem do wanien wypełnionych lodem i wykonać inne niezbędne czynności w życiu wyczynowego sportowca.

Panie biegały dość żwawo jak na tę fazę, liderka kwalifikacji Maria Arzamasowa z Białorusi miała czas 1.58,69. Informacja dla znających trudne przypadki światowego sportu: trzecia była Caster Semenya z RPA (1.59,59), bohaterka znanej sprawy sprzed lat dotyczącej badania płci.

Awansował do półfinału także Artur Noga w biegu na 110 m ppł. Przybiegł czwarty w czasie 13,49, ale stać go na więcej. W eliminacjach zasadniczo biegano na miejsca (awansowało czterech z każdego biegu, plus czterech z najlepszymi czasami), więc wskazania czasomierzy nie było może takie ważne, lecz płotkarze to ludzie nerwowi.

W biegu Polaka były dwie dyskwalifikacje za falstart (Ronnie Ash i Petr Svoboda), trochę trwało, zanim Amerykanin uznał swą winę i poszedł do tunelu, Czech nie protestował, ale też z zegarem trudno się dyskutuje.

Oficjalne protesty jednak były, już to na 800 m pań, już to na 5000 m panów, większość sędziowie odrzucali. W sumie jednak trzeba wiedzieć, że sławy trzymają się mocno: Mo Farah w finale pobiegnie na pewno, tak samo jak Pedro Pichardo i Christian Taylor będą walczyć o złoto w trójskoku. W eliminacjach obaj wygrali konkursy w grupach, Kubańczyk był trochę lepszy: 17,43 kontra 17,28 Amerykanina. Trudno nie wierzyć, że zdobycie tytułu wymagać będzie skoków w okolicach 18 m.

Środowe wieczorne finały czyli kobiecy skok o tyczce, biegi na 3000 m z przeszkodami i na 400 m ppł. oraz męski rzut oszczepem i bieg na 400 m Polek i Polaków nie dotyczą, więc pozostaje spokojnie patrzeć na starty innych i czekać na czwartek. Nie bez słusznych nadziei – na medalowy czwartek.

—korespondencja z Pekinu

Kolejny słoneczny ranek w stolicy Chin powinien się podobać polskim kibicom śledzącym wydarzenia w Ptasim Gnieździe. Anita Włodarczyk pierwsza ruszyła do pracy, czyli na rzutnię młotem, po krótkim oczekiwaniu weszła do koła, machnęła bez przesadnego napięcia 75,01 m i tak elegancko oraz szybko wygrała kwalifikacje.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę