"Nasz ukochany Tim był wrażliwą duszą, wiecznie poszukującą odpowiedzi na dręczące go egzystencjalne pytania" - napisała rodzina artysty w oświadczeniu. - "Był perfekcjonistą, który pracował i podróżował w takim tempie, że powodowało to u niego permanentny stres".
"Kiedy przestał koncertować, chciał znaleźć równowagę w życiu, by być szczęśliwym i zajmować się tym, co kochał najbardziej - muzyką.
Zmagał się ze swoimi myślami o sensie życia, o szczęściu.
Nie mógł już tego dłużej znieść. Chciał odnaleźć spokój.
Nie był stworzony do roli trybika w machinie show businessu, w której się znalazł.