Nawet niepomyślny zwrot losu obracał w sukces. Szczepionką były skomplikowane relacje z pierwszym wokalistą Budki Suflera Krzysztofem Cugowskim, z którym poznał się w pierwszej klasie lubelskiej szkoły muzycznej, a długo mieszkali w jednym domu. Na jego kolejne próby solowej kariery zawsze reagował podniesieniem stawki w muzycznej licytacji, według zasady „co cię nie zabije – to cię wzmocni".
Efektem jest m.in. taka perełka jak „Jolka, Jolka, pamiętasz", szlagier łączący realia stanu wojennego z szaloną miłością w poetyckim opisie Marka Dutkiewicza, wychrypiany przez Felicjana Andrzejczaka. Lipko skomponował utwór w domu kultury w Bytomiu, gdzie powinna zawisnąć tablica pamiątkowa. Zaś druga w poznańskim hotelu Polonez, którego recepcjonistka przekonała muzyka, że utrzymana w średnich tempach kompozycja w stylu The Beatles ma być balladą. Lipko zdefiniował ją jako polskie „Sailing" Roda Stewarta.