W przedszkolu polsko-francuskim Trampoline w Warszawie są dzieci z rodzin polsko-włoskich, polsko-francuskich czy polsko-belgijskich. – Najczęściej mamy tych maluchów to Polki – mówi dyrektorka przedszkola Joanna Rzyska. I dodaje, że pierwszym, podstawowym językiem w większości przypadków jest polski. – Dzieci te bardzo dobrze mówią po polsku, a rodzice chcą, by nauczyły się także mowy ojca – mówi Rzyska.
Każdy dzień w przedszkolu podzielony jest na pół: część zajęć odbywa się w języku polskim, część po francusku. – Nauczyciele pracują w tandemie i wymieniają się zajęciami. U nas musi być tak, jak powinno być w domu dwujęzycznym: każdy z rodziców konsekwentnie mówi w swoim języku – wyjaśnia.
Na odwrót jest jednak z Wietnamczykami żyjącymi w Polsce. Starsi prawie wcale nie mówią po polsku, za to ich dzieci, urodzone często w naszym kraju, radzą sobie świetnie. Tak świetnie, że przestają nawet mówić w języku rodziców i muszą chodzić na specjalne kursy wietnamskiego. A dla rodziców stają się tłumaczami – choćby w sprawach urzędowych.
Aleksandra Osmycka-Hernandez, właścicielka jednego z warszawskich salonów kosmetycznych, wyszła za Meksykanina. Mają dwie córki: siedmioletnią Marianę i pięcioletnią Matyldę. Dziewczynki urodziły się w Polsce. – Od początku do córek mówiłam po polsku, mąż po hiszpańsku. Kiedy poszły do przedszkola, mówiły jednak tylko po polsku, nie chciały czuć się inne – wyjaśnia.
A jak jest w domu? – Święta obchodzimy według polskiej tradycji, ale już urodziny dziewczynek wyglądają jak meksykańska fiesta – opowiada Osmycka. – Od dziecka były przyzwyczajone, że rozumieją po hiszpańsku, ale rozmawiać nie chciały. Dopiero kiedy pojechały do Meksyku i chciały porozumieć się z babcią i rodziną męża, odblokowały się i okazało się, że radzą sobie bez problemu. Hernandezowie zaznaczają, że córki nie będą chodziły na dodatkowe lekcje hiszpańskiego. – Skoro mąż uczy je pisać, czyta im bajki po hiszpańsku, lepiej jeśli skupią się na nauce angielskiego. Przy znajomości dwóch języków nauka trzeciego pójdzie im szybko – uważa Osmycka.