Moda dzieckiem podszyta

Zamiast powszechnie krytykowanego stylu Lolita, projektanci ubrań dla dzieci starają się, by były one jak najbardziej dziecięce. Na włoskich ulicach i w szkołach rewia mody trwa

Publikacja: 07.02.2008 00:23

Moda dzieckiem podszyta

Foto: AFP

Red

W kompleksie renesansowego bastionu Medyceuszy odbyły się baby-pokazy. Odbywający się dwa razy do roku we Florencji Międzynarodowy Salon Mody Dziecięcej Pitti Bimbo jest obok hiszpańskich targów FIMI w Walencji najważniejszym europejskim spotkaniem branży i wyznacznikiem tendencji na przyszły sezon jesienno-zimowy. Ten, zdawałoby się, mniej znaczący dział przemysłu odzieżowego notuje dynamiczny rozwój. W roku 2007 zafakturował on we Włoszech niebagatelną kwotę 2‚7 miliarda euro. Na fali koniunktury włoskie domy mody tworzą linie newborn i junior.

Odwołanie się projektantów do cudownego świata bajek i baletu‚ wyraźnie widoczne na florenckich prezentacjach‚ to sposób na przezwyciężenie wykreowanego w ostatnich latach przez świat mody i bardzo krytykowanego „efektu Lolity”.

Wiek baby-modelek ograniczono do sześciu lat‚ brak makijażu i zakaz wstępu fotografów na backstage to najważniejsze zasady obowiązujące podczas florenckich targów‚ do których przyłączyło się większość znanych włoskich stylistów mody dziecięcej.

Aby wykluczyć wszelkie niepożądane aluzje‚ niektórzy, jak choćby Roberto Cavalli‚ Laura Biagiotti i Pinco Pallino‚ zastąpili pokazy klasyczne performance z „jedynie właściwą dla wieku dziecięcego świeżością‚ spontanicznością i zabawą”. Tak trafnie określił ten stosunek do baby-mody główny menedżer Pitti Immagine Raffaello Napoleone.

Założyciele włoskiego domu mody dziecięcej Pinco Pallino posunęli się dalej. Powołali aktywne na całym świecie obserwatorium wizerunku nieletnich w reklamie i telewizji. Wychodzą ze słusznego założenia‚ że „nie istnieje estetyka bez etyki i niedopuszczalne‚ aby chęć zwiększenia sprzedaży kilku ubrań pociągała za sobą zmuszanie dzieci do zachowań niestosownych dla ich wieku”.

Dziecięcy total look na przyszły sezon to diametralnie różne style: biel i srebro‚ czerń i biel‚ paski‚ futerka‚ gruba wełna‚ kwiatowe nadruki i styl garcon. Rzucają się w oczy sukienki i tuniki często z legginsami. Są modele klasyczne jak męskie‚ ale dla dziewczynek. Do tego lakierowane i glitterowane baletki lub botki i kozaczki.

W kolorystyce nowość to biało-czarne eleganckie kontrasty. Bardzo aktualne są superekologiczne surowce – biologiczna bawełna czy atoksyczna skóra.

Moda dziecięca jest funkcjonalna. Nie podlega rewolucyjnym zmianom i zbyt wyszukanym rozwiązaniom. Tkaniny, krój i wykończenia muszą spełniać surowe normy jakości. Nowością w baby-kolekcjach było wręcz maniakalne poszukiwanie perfekcyjnych szczegółów. W okresie ostatniego ciężkiego kryzysu branży odzieżowej, po latach bylejakości‚ przyszło jej słono płacić, więc postawiła na jakość i wyjątkowość produktu dla najmłodszych.

Stąd wręcz obsesyjnie eksponowane są firmowe logo. Włoscy projektanci wykorzystują prestiż‚ jakim cieszy się w świecie moda made in Italy. Zdają sobie doskonale sprawę‚ że anonimowość stawia ich na straconej pozycji wobec coraz silniejszej konkurencji. Na odzieży dziewczęcej znaki firmowe są na połyskujących haftach i aplikacjach ubrań‚ to już nie tylko małe metki.

A jak ubiera się włoskie dzieci? Ostatnie lata przyniosły kryzys konsumpcji w tym kraju. Jednak w mniejszym stopniu dał się on odczuć w branży dla dzieci. Głównie dlatego‚ iż wyczulonym na modę Włoszkom ciężko jest odmówić pociechom choć odrobiny luksusu.

Pomimo drastycznego spadku sprzedaży odzieży, modny ubiór był i jest tu wyznacznikiem pozycji społecznej. Do posiadania choć jej iluzji pretendują wszyscy Włosi – od przysłowiowego gryzipiórka po biznesmena. Pracująca od 25 lat we florenckim salonie firmowym dziecięcego Prenatal Lorella żali się‚ że jej klientki są zmuszone do zbyt wielu wyrzeczeń.

Dziecięce ciuszki były i są we Włoszech drogie. Przekonuję się o tym sama, kupując je dla mojej pociechy. Jednak nie sposób pokazać się tu na ulicy z nieodpowiednio ubranym szkrabem‚ aby nie zostać posądzonym o niechybne bankructwo całej rodziny.

Rzadko która włoska matka ma odwagę pracującej na florenckim uniwersytecie Franceski‚ która dla dwuletniego synka Martino sprowadza ciuszki i akcesoria z ojczyzny męża – Niemiec‚ a butiki znanych projektantów omija wielkim łukiem. Nonkonformistyczna Francesca przejęła najwyraźniej zasady „pruskiego wychowania” męża‚ tak diametralnie odmienne od włoskiego stylu życia.

Maria‚ pedagog i inspektor przedszkolny‚ prywatnie mama półrocznego Matteo, twierdzi‚ że ostatnio wiele włoskich mam odstępuje sobie ubranka (szczególnie cenione są markowe)‚ a niezbędnych zakupów dokonuje w wielkich magazynach. Wszechobecna tania chińszczyzna nie ma tu jeszcze powodzenia. Nie dotyczy to domów mody jak Benetton‚ które szyją w Chinach‚ dając gwarancję jakości.

Rozpowszechnionym zwyczajem jest we Włoszech kupowanie ubranek w prezencie. Jeszcze przed narodzinami pociechy rodzice w zaprzyjaźnionym sklepie przygotowują listę artykułów spośród których (i tylko tych!) rodzina i znajomi mają wybierać. Obowiązkowa jest bielizna z najnowszych kolekcji dla noworodków‚ różowa dla dziewczynek i niebieska dla chłopców.Również włoska szkoła jest rewią mody‚ co doprowadza rodziców niemal na skraj ubóstwa. Zapewnienie pociechom firmowego plecaka i obuwia sportowego z najnowszych kolekcji (wydatek około 150 euro) to społeczny przymus respektowany nawet pomimo obecnego chronicznego braku pieniędzy przeciętnej włoskiej rodziny. Jej średni dochód to mniej niż 2 tys. euro przy wydatkach na mieszkanie przekraczających połowę tej kwoty. I nie wynika to nawet z winy pociech‚ lecz z nastawienia społeczeństwa‚ od lat ulegającego magii najnowszej firmowej etykietki. Warto zaznaczyć‚ iż nikt z włoskich polityków czy działaczy oświatowych nie odważy się wspomnieć o potrzebie szkolnego mundurka.

Pomimo prestiżu, jakim cieszą się w kraju‚ znani włoscy projektanci swą sprzedaż dziś opierają na klientach zagranicznych gotowych bez zmrużenia oka wydać 150 euro na sportową bluzę Roberto Cavalli dla bobaska. Nie znaczy to‚ że we Włoszech zabrakło bogatych ludzi. Ale jest ich coraz więcej w Rosji i na Dalekim Wschodzie, więc na te rynki triumfalnie wchodzą produkty made in Italy, w tym i ekskluzywna moda dziecięca.

Włosi‚ przybici niekorzystnym procesem wymiany lira na euro‚ który doprowadził do galopującej inflacji przy zamrożeniu płac, zadowalają się dziś też częstszymi wizytami w rosnących jak grzyby po deszczu centrach Outlet. Tam udaje się im podarować sobie odrobinę tak pożądanego luksusu po znacznie obniżonej cenie i niestety z poprzedniej kolekcji. Co jest dla nich nie lada wyrzeczeniem.

masz pytanie, wyślij e-mail

k.kastory@rp.pl

Katarzyna Maciejewska-Serra z Florencji

W kompleksie renesansowego bastionu Medyceuszy odbyły się baby-pokazy. Odbywający się dwa razy do roku we Florencji Międzynarodowy Salon Mody Dziecięcej Pitti Bimbo jest obok hiszpańskich targów FIMI w Walencji najważniejszym europejskim spotkaniem branży i wyznacznikiem tendencji na przyszły sezon jesienno-zimowy. Ten, zdawałoby się, mniej znaczący dział przemysłu odzieżowego notuje dynamiczny rozwój. W roku 2007 zafakturował on we Włoszech niebagatelną kwotę 2‚7 miliarda euro. Na fali koniunktury włoskie domy mody tworzą linie newborn i junior.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali