Zresztą barwy jarzyn, mieszające się smaki, zapachy, smażenie czy duszenie to rodzaj muzyki – mała symfonia w kuchennym studiu. Tyle że perkusję zastępują garnki, a marchewka przypomina instrumenty dęte. Gdy gotuję z własnej, nieprzymuszonej woli, czuję się wręcz jak kompozytor. Ostatnio przyrządzałem sałatkę z rukolą, pomidorami koktajlowymi, kozim serem, octem balsamicznym i oliwą.
Dla odmiany urozmaiciłem ją prażonymi migdałami. Jeden nowy składnik całkowicie zmienił smak. Jak w piosence: gdy doda się np. sekcję smyczkową, utwór zabrzmi inaczej. Tu i tu trzeba próbować, by dojść do właściwych proporcji. W trakcie pracy nad płytą bywa, że raz zagramy i brzmi idealnie, innym razem trzeba powtarzać miesiącami, aż zabrzmi tak, jak chcemy. Kucharz też czasem doprawi coś bez smakowania i jest tak, że palce lizać, innym razem próbuje raz po raz, szukając ostatniego, właściwego smakowego akordu. Lubię dobrze zjeść. Na jedzenie wydałem więcej niż na samochody. Gdy koncertowaliśmy z Redsami w latach 80., niewielką gażę za występ wydawałem na kolację w dobrej restauracji. Ale częściej jadaliśmy pizzę, którą robił perkusista Darek Piskorz. Zawsze była ostra jak nasza muzyka. Piosenki Redsów to skrzyżowanie kuchni ostrej ze słodką – dania na bazie papryczki chili z miodową nutą. Nasz rockowy krążek mogłaby symbolizować pieczona pierś kaczki w pomarańczach w sosie z nutą miodu, sosu sojowego i octu ryżowego, podana z sałatą z rukoli.
Nowa płyta, która ukaże się wiosną, będzie nostalgiczna z wesołymi akcentami. Znajduje się na niej barowo-spożywczy utwór „Tańczący z winkami” napisany przez kontrabasistę Mariusza Matyska, który kojarzy mi się z weselnym menu: śledzikiem, ogórkiem kiszonym, sałatkami i ciemnym chlebem ze smalcem i ostrą papryczką.
W mojej pracy przydaje się wiedza kulinarna. Nigdy na przykład nie piłem kawy przed koncertem, bo wysusza śluzówkę, co przeszkadza w śpiewaniu. Na chore gardło wypijam pomału oliwę z oliwek lub surowe żółtko. Od czasu do czasu przyrządzam sobie też napój „Ostryga prerii”, który popijała na kaca Liza Minelli w „Kabarecie”: mieszankę z surowego żółtka, sosu worcester, soli, pieprzu, cherry i tabasco. Drinka robi się w kieliszku koktajlowym. Należy raz wymieszać i wypić jednym haustem. Stawia na nogi i łagodzi podrażnienia gardła.
Składniki: