Letnisko w formacie MP3

Domki letniskowe. Od namiotu różnią się tym‚ że dżinsy zakłada się w nich na stojąco i nie trzeba się okopywać podczas deszczu

Aktualizacja: 24.06.2008 11:49 Publikacja: 23.06.2008 19:02

Polski, modułowy, energooszczędny Dodo Dom. Lekka, stalowa konstrukcja. Proj. spółka artin

Polski, modułowy, energooszczędny Dodo Dom. Lekka, stalowa konstrukcja. Proj. spółka artin

Foto: ODODOM.PL

Red

Na ogół kojarzą się nam z turnusem w GKSWZK Świtezianka‚ budką a la kiosk Ruchu, z dachem krytym papą‚ małymi oknami i obowiązkową drewnianą balustradką przy wejściu. Tymczasem domek rekreacyjny może mieć silny charakter‚ nawet jeśli jego projekt zrobiono na podstawce pod piwo.

Tak podobno powstał ZigZag Cabin (2003)‚ dwie i pół godziny na północ od Sydney‚ w lesie koło Wollombi‚ maleńka kostka z zygzakowatymi oknami wbita w strome zbocze. Nie dość‚ że ma charakter‚ to jeszcze jest szkołą charakteru dla swoich mieszkańców. Temperatura w Wollombi sięga czasem 40 stopni Celsjusza‚ wychodzenie na dwór w takich warunkach nie każdemu przychodzi do głowy. Ale domki letniskowe wymyślono właśnie po to‚ żeby z nich wychodzić‚ być jak najbliżej przyrody.

Niewielki ZigZag zmusza do wychodzenia‚ do radykalnego ograniczenia potrzeb‚ jest swoistą architektoniczną krytyką konsumpcyjnego stylu życia. Okładzinę wykonano z prostych materiałów‚ płyt wiórowych i drewna cyprysowego‚ pomalowanych w kolorach kory drzew otaczających dom. Na siedmiu metrach kwadratowych można spać (jest miejsce dla trzech osób)‚ gotować i jeść. Rolę salonu pełni obszerny‚ niezadaszony taras przed wejściem. "To przyczepa kempingowa bez kół" – mówi Drew Heath‚ autor projektu‚ podkreślając‚ że domek nie jest "poważną architekturą".

Równie "niepoważny" MicroCompact Home‚ inspirowany tradycyjnymi japońskimi domami do picia herbaty‚ pokaże na jednej z najbliższych wystaw MoMA‚ "poważne" nowojorskie muzeum sztuki nowoczesnej.

Wnętrze domku jest logiczne jak kostka Rubika i ascetyczne jak iPod. Na przestrzeni zaledwie siedmiu metrów kwadratowych zmieszczono tu kuchnię‚ prysznic i toaletę‚ dwie dwuosobowe sypialnie i sporą dawkę najnowszych technologii: telewizor plazmowy‚ obwody mikroprocesorowe i ultracienki komputer. W miarę wygodnie może tu mieszkać jedna osoba‚ przenocować – nawet cztery. Choć teoretycznie część kuchennołazienkową oddzielono od pozostałych‚ w praktyce przestrzenie o różnym przeznaczeniu z konieczności krzyżują się i zazębiają. Mikrojadalnia na czas snu zmienia się w sypialnię. Drugie łóżko na minipięterku składa się, powiększając przestrzeń na głowę w ciągu dnia.

Zanim MCH wszedł na rynek‚ testowali go studenci monachijskiej politechniki wraz ze swoim profesorem Richardem Hordenem‚ głównym autorem projektu (Horden Cherry Lee Architects oraz Haack Hoepfner). W październiku 2005 roku na terenie politechniki powstała mała wioska składająca się z siedmiu domków‚ każdy z nich przez cały semestr zimowy zamieszkiwała jedna osoba. Po pół roku testów studenci wystąpili do władz uczelni o przedłużenie eksperymentu. Pojawiły się też zamówienia. Domek niemal nie wpływa na środowisko naturalne‚ więc nadaje się nawet do parku narodowego – jako minischronisko mogą go używać na przykład alpiniści.

MCH to przykład architektury przenośnej. Jest na tyle lekki‚ że można go przetransportować za pomocą dźwigu i ciężarówki. Teoretycznie pozwala właścicielowi zmieniać miejsce jak rękawiczki. A co by było, gdyby dom dawał się składać do transportu jak harmonijka‚ walizka lub pudełko od zapałek? Taki właśnie jest Fred wykonywany na zamówienie minimalistyczny produkt austriackiego studia Kaufmann 96 (rozwiązanego w 2001 roku). Dwa pudełka wsuwają się jedno w drugie, przyjmując na czas transportu rozmiar kostki 3x3x3 m. Na miejscu można je dowolnie rozsunąć, uzyskując maksymalnie aż 18 metrów kw. wyposażonych w duże okno‚ kuchnię‚ łazienkę i sypialnię. Fred jest nie tylko elastyczny i mobilny‚ lecz również odpowiedzialny (za środowisko naturalne) – zrobiony z drewna‚ energooszczędny i wyposażony w system‚ który umożliwia zbieranie deszczówki. Oskar Leo Kaufmann oprócz Freda zaprojektował też SuSi‚ damską wersję przenośnego domu (1998) – nierozkładaną‚ ale dostępną w różnych rozmiarach (maksymalnie 14 x 3,5 m). W odróżnieniu od dość masywnego‚ składanego Freda SuSi daje się przejrzeć na wylot – oba dłuższe boki domku całkowicie przeszklono. Rytmiczny podział okien (w środku przesłania je regał z wąskimi półkami) dodaje domkowi lekkości. SuSi można ustawić na cienkich podporach i wtedy domek niemal wisi w powietrzu‚ a wchodzi się do niego po krótkiej drabinie.

Ekologiczny i przenośny dom‚ który z powodzeniem może pełnić funkcję domku letniskowego‚ produkowany jest również w Polsce. Modułowy Dodo Dom w jednej z wersji przypomina pojazd kosmiczny‚ który właśnie wylądował i stoi na krótkich nóżkach. Surowość stali łagodzą w nim elementy z modrzewia syberyjskiego (projekt: spółka artin Zespół Koordynacji Inwestycji). Dodo potrafi pozyskiwać energię dzięki turbinom wiatrowym. Ma system oczyszczania zużytej wody. W wersji minimum (23 mkw.) kosztuje 82 tys. zł, czyli trochę mniej niż prześliczny MicroCompact Home (ok. 30 tys. euro za 7 mkw.), ale dużo więcej niż zwykły domek letniskowy.

Współczesny działkowicz nie musi już tak bardzo uzależniać się od jednego miejsca pobytu. Od swego praprzodka nomady różni się grubszym portfelem i tym‚ że może zabrać na włóczęgę spory dobytek – całą swoją płytotekę‚ rodzinny album ze zdjęciami‚ a wkrótce również bibliotekę w postaci elektronicznych książek. W ślad za kompresją danych idzie skompresowana architektura w wydaniu kieszonkowym.

Na ogół kojarzą się nam z turnusem w GKSWZK Świtezianka‚ budką a la kiosk Ruchu, z dachem krytym papą‚ małymi oknami i obowiązkową drewnianą balustradką przy wejściu. Tymczasem domek rekreacyjny może mieć silny charakter‚ nawet jeśli jego projekt zrobiono na podstawce pod piwo.

Tak podobno powstał ZigZag Cabin (2003)‚ dwie i pół godziny na północ od Sydney‚ w lesie koło Wollombi‚ maleńka kostka z zygzakowatymi oknami wbita w strome zbocze. Nie dość‚ że ma charakter‚ to jeszcze jest szkołą charakteru dla swoich mieszkańców. Temperatura w Wollombi sięga czasem 40 stopni Celsjusza‚ wychodzenie na dwór w takich warunkach nie każdemu przychodzi do głowy. Ale domki letniskowe wymyślono właśnie po to‚ żeby z nich wychodzić‚ być jak najbliżej przyrody.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla