Takiego wieczoru jeszcze nie było! Metallica miała wypróbować najnowszą w Europie berlińską halę 02 World i nowy album „Death Magnetic”. Zespół grający tak mocno i głośno, że świat drży w posadach, przypominał konstruktorów mostu, którzy w dniu otwarcia stają pod jego przęsłami i żyrują budowlę własnym życiem. Jeśli popełnili błąd – giną. Gdyby Metallica jeszcze raz nagrała tak nieudany album jak poprzedni „St. Anger”, zrujnowałaby całą 25-letnią karierę.
Płytę „Death Magnetic” rozpoczyna odgłos serca bijącego w przyspieszonym rytmie. Trema muzyków była wielka, ale krążek jest rewelacyjny: najlepszy od „Czarnego Albumu” z 1991 r. Już przy pierwszych dźwiękach „That Was Just Your Life” czułem się znowu jak nastolatek, jakbym słyszał debiutancki album Amerykanów „Kill’em All” z 1983 r.
Na nowej płycie jest ta sama młodzieńcza pasja i energia. Kirk Hammett gra długie, ostre solówki. Lars Ulrich potężnie wybija szybki rytm i zmienia tempo. Hetfield śpiewa o śmierci i samobójstwie, bo stoczył się na dno, ale przeszedł odwyk i w „The End Of The Line” z dumą wykrzykuje: „Niewolnik stał się panem!”. Wyskoczył z trumny, dosłownie, co obrazuje okładka z pustą drewnianą skrzynią. W lirycznie rozpoczynającym się „The Day That Never Comes” wyznaje, że umknął śmierci w ostatniej chwili. A im potężniejsze stają się gitarowe riffy, tym większej mocy nabiera przysięga wokalisty, że dzień pogrzebu nie nadejdzie szybko.
– Byłem bliski śmierci, a zespół rozpadu – potwierdził przed występem. Widząc promieniującego uśmiechem muzyka, trudno było nie pomyśleć, że stał się cud.
Scena jak bokserski ring, wystająca lekko ponad morze głów stała na środku płyty. Na ścianach hali, na elektronicznym pasku wyświetlała się zapowiedź walki bokserów Władimira Kliczki z Samuelem Peterem. Tymczasem Metallica musiała udowodnić, że jest rockowym mistrzem świata wagi ciężkiej. Wszystko postawiła na muzykę. Zrezygnowała z multimedialnych i scenograficznych bajerów. Osiem mikrofonów rozmieszczono tak, by muzycy, zmieniając co chwilę pozycję, mieli jak najlepszy kontakt z każdą częścią widowni.