Oddaję siebie reżyserom

Dopiero po rozwodzie z Tomem Cruise’em stała się jedną z najciekawszych i najlepiej opłacanych aktorek Hollywood. Dokładnie wtedy, gdy walił się jej świat, Nicole Kidman pokazała, ile potrafi

Publikacja: 25.09.2008 12:07

Oddaję siebie reżyserom

Foto: Sipa Press

Nie chciałam wziąć tej roli – mówiła o swojej kreacji w „Godzinach” Stephena Daldry’ego. – Nie czułam się na siłach. Rozwód jest tragedią, a przeżywany na oczach świata staje się jeszcze trudniejszy. Zadzwoniłam do reżysera, powiedziałam, że się wycofuję. Ale przyjaciele mówili: „Rzuć się w ten film i o wszystkim zapomnij”.

Zagrała Virginię Woolf przejmująco i brawurowo, wbrew warunkom fizycznym. Charakteryzatorzy zmienili tę olśniewającą blondynkę w przedwcześnie podstarzałą, wymęczoną chorobą pisarkę. Sama Kidman włożyła w rolę dużo fizycznej pracy: nauczyła się chodzić w sposób zdradzający nerwowość, pisać prawą ręką. Jednak nie za to amerykańska Akademia dała jej Oscara. – Myślę, że udało mi się oddać głębokie osamotnienie Virginii. Nagle zostałam sama i mogłam ją zrozumieć.

Rola w „Godzinach” jest dotychczas największym osiągnięciem 41-letniej aktorki, ale przełom nastąpił nieco wcześniej. W 2001 r. wystąpiła w nowatorskim musicalu „Moulin Rouge” – jako paryska kurtyzana Satin stała się symbolem kobiety odrodzonej i gotowej rozwinąć skrzydła. Potem były znakomite role w „Innych” i „Dogville”.

W latach 90. skupiała się na wychowaniu dwójki adoptowanych dzieci, byciu żoną Toma Cruise’a i nieprzeszkadzaniu, gdy odwiedzała go na planie. Jane Campion, przyjaciółka ze szkoły filmowej w Sydney, wysłała jej kiedyś ostrzegawczy list: „Chroń swój talent i nie pozwól zniszczyć wrażliwości”. Później wyciągnęła pomocną dłoń, dając jej rolę w „Portrecie damy”; to jedno z najwyżej ocenianych ekranowych wcieleń Kidman. Uznanie zdobyła też, tworząc postać bezwzględnej telewizyjnej gwiazdy w obrazie Gusa Van Santa „Za wszelką cenę”.

Później pracowała z innymi wybitnymi reżyserami: Stanleyem Kubrickiem („Oczy szeroko zamknięte”), Anthonym Minghellą („Wzgórze nadziei”), Sydneyem Pollackiem („Tłumaczka”) i Larsem von Trierem („Dogville”). Wszyscy podkreślają jej niezwykłą elastyczność. Stephen Daldry nazywa ją „aktorką w ciągłej transformacji”. Inni mówią, że jest nieustraszona, uzależniona od ryzyka i poddaje się sugestiom, jakby była z gliny. – Film to medium reżyserów – mówi Kidman. – Każdego pytam: czego chcesz? Aktorstwo jest sztuką adaptacji: psychicznej i fizycznej.

Jednak Jonathan Glazer, reżyser „Narodzin”, zapewnia, że Kidman nigdy nie oddaje wszystkiego: – Trudno ją przejrzeć. Wiem tylko tyle, że w środku jest niezwykle skomplikowaną kobietą i wiedzie bogate życie.

Niektóre z jej aktorskich wyborów budziły kontrowersje, nawet niesmak. David Hare, autor scenariusza „Godzin”, uważa, że kluczem jest praktyczność: – Nicole twardo stąpa po ziemi. Bierze te propozycje, które mają potencjał dydaktyczny. Myśli: nauczę się nowego języka, zacznę śpiewać, poznam charakter Virginii Woolf.

– Wszystko, co potrafię zrobić i co przeżyłam, jest tworzywem, z którego zbuduję kolejne role. Dużo przeszłam i mam coraz więcej do zaoferowania – zapowiada Kidman. Jej niespełnionym marzeniem jest praca z hongkońskim reżyserem Wong Kar-Waiem.

22.20 | tvn | sobota

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla