Dorośli znacznie lepiej radzą sobie jesienią i zimą niż dzieci, choć stres towarzyszący naszemu życiu, byle jakie jedzenie (dania z torebki, zbyt mało warzyw i owoców i za dużo cukru) i brak ruchu robią swoje.
Najbardziej narażeni jesteśmy na wirusy, których główną drogą zakażenia jest droga kropelkowa. W mikroskopijnych kropelkach wody wirusy mogą podróżować na odległość nawet 3,7 m. Te podróże odbywają się podczas kichania lub kaszlu. Małe rozmiary wirusów umożliwiają im przekraczanie filtrów mikrobiologicznych, które zatrzymują bakterie. Temperatura ok. 33 – 34 st. C panująca w naszych przewodach nosowych sprzyja im najbardziej.
Wirusy wywołują choroby, których leczenie bywa trudne. Nie mają one własnego metabolizmu, który można zablokować antybiotykami, tak jak robi się to w terapii chorób wywołanych przez bakterie (dlatego też infekcji wirusowych nie ma sensu leczyć antybiotykami).
Infekcje wirusowe mogą nawracać – często cierpimy z powodu przeziębień nawet kilka razy w sezonie. Zdarza się, że zakażenia wirusowe, osłabiając organizm, torują drogę infekcjom bakteryjnymi bądź wirusowym. Wirus, który wtargnął do ustroju, może również występować przez długi czas w utajeniu i ujawniać się po bardzo długim czasie, prowadząc nawet do śmierci pacjenta (jak w przypadku AIDS czy HPV). Współczesna medycyna jest nadal bezradna wobec wielu chorób spowodowanych wirusami.
[srodtytul]Jesienne przeziębienia[/srodtytul]