„Bottin Mondain” 2009. Wychodzi co roku. Kosztuje 150 euro. Zawiera nazwiska‚ adresy i opis koneksji francuskiej arystokracji i burżuazji. Ukazało się nowe wydanie z ilustracjami Ines de La Fressange‚ projektantki mody‚ także arystokratycznego pochodzenia.
[b]Rz: W „Bottin Mondain” figuruje pan od zawsze?[/b]
Andre de Saint Sauveur: Od zawsze. Byli tam mój ojciec‚ dziadek. Moja rodzina od strony ojca jest bardzo stara‚ jej rodowód sięga wypraw krzyżowych. Jednym z moich przodków był król polski Jan III Sobieski. Tytuł markiza‚ ustanowiony przez Ludwika XIV, odziedziczyłem po ojcu. Ale nie używam go. We Francji nie używa się tytułów. To jest w złym stylu. Kiedyś używała ich służba‚ dziś nie ma służby. Tylko diuk‚ tytuł książęcy rodziny de France, jest jeszcze w użyciu. Do diuka należy się zwracać „monsieur le duc”. Natomiast moim dziadkiem ze strony matki był Andre Citroen‚ założyciel fabryki samochodów‚ inżynier i wynalazca. Nie jestem pewny‚ czy on występował w „Bottin”‚ bo nie był arystokratą. Trzeba by sprawdzić w „Bottin” z lat 30.
[b]Czemu służy ta lista?[/b]
Na początku były uwzględniane tylko rodziny arystokratyczne i tylko mieszkające w Paryżu. Teraz zaledwie połowa pochodzi z arystokracji‚ reszta z burżuazji. Dziś mniej chodzi o tytuły‚ bardziej o zasługi. „Bottin” pokazuje rolę tych ludzi w społeczeństwie. To nie jest who is who‚ które służy celom biznesowym. Tu wymienia się nazwiska‚ adresy‚ tytuły‚ odznaczenia‚ posiadłości i oczywiście koneksje rodzinne. Pokazuje to ciągłość rodzin w czasach mobilności zawodowej i międzynarodowej. „Bottin” służy także informacji – dzięki niemu można odnaleźć rodzinę‚ znajomych. Są w nim również informacje praktyczne: jak napisać list do biskupa czy do ministra ze wszystkimi tytułami‚ formułami grzecznościowymi.