Reklama

Wysypisko talentów w sieci

Gwiazdy Internetu. Ich popularność w społeczności internetowej będzie rosła. Internauci wykreowują je sami. Po co to robią?

Aktualizacja: 29.01.2009 23:39 Publikacja: 29.01.2009 19:31

Wysypisko talentów w sieci

Foto: Rzeczpospolita, Tomasz Wawer Tom Tomasz Wawer

Red

– Czeka nas plaga talentów i osób z gatunku freak, czyli dziwolągów – przepowiada prof. Wiesław Godzic, autor książki "Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów". Zauważa, że już teraz liczy się nie jakość internetowej strony czy bloga, ale strategie, dzięki którym przekonuje się do ich odwiedzenia. – Bo współczesnym znakiem ostracyzmu jest fraza: "Skreślam cię z mojej listy adresowej!" – wyjaśnia.

Piotr Siuda, socjolog z UMK w Toruniu, mówi nawet o dwóch rodzajach internetowych celebrities. Takich jak GagaZ, rzekomo piosenkarka, a w rzeczywistości gwiazda stworzona na potrzeby promocji środka na zgagę. I drugi rodzaj – osoby wykreowane przez samą społeczność internautów.

Ostatnim takim przypadkiem jest Gracjan Roztocki, 44-letni cukiernik z Krakowa, którego piosenki i teledyski, samodzielnie napisane i nagrane, obejrzało kilkaset tysięcy użytkowników sieci.

[srodtytul]Gwiazda YouTube[/srodtytul]

Gracjan jest artystą – pisze piosenki, fotografuje, maluje – lecz, jak sam przyznaje, gdyby nie Internet, to nikt by się pewnie o jego pasji nie dowiedział. – Swoją twórczość uprawiam już ponad 20 lat, ale dopiero teraz jestem rozpoznawany – mówi "Rz".

Reklama
Reklama

Wszystko zaczęło się od teledysku na YouTube. Był tam i zachód słońca, i Gracjan śpiewający nago. – Chciałem pokazać kontakt człowieka z naturą, jej piękno, a także zjawiskowość ludzkiego ciała. Również to, że zwykli ludzie potrafią zrobić coś fajnego – tłumaczy artysta.

Kiedy przyszedł czas na kolejne filmiki, Gracjana zaczęto rozpoznawać na ulicy. Choć, jak sam przyznaje, prawdziwą sławą stał się dopiero po występach w Interia. tv i kilku programach telewizyjnych, jak "Szymon Majewski Show" czy reklama Media Markt.

– Taka forma autopromocji będzie stale zyskiwała na znaczeniu – przekonuje Grażyna Białopiotrowicz, specjalistka ds. kreowania wizerunku. Jak zauważa, to od jej stylu będzie zależało, czy popularność potrwa długo czy krótko, jak to było w przypadku Krzysztofa Kononowicza. Tu, zdaniem prof. Wiesława Godzica, mieliśmy do czynienia z symulacją sławy będącą przejawem krytycznej i cynicznej postawy użytkowników sieci. – Internauci muszą mieć wentyl bezpieczeństwa, poprzez który bezceremonialnie chłoszczą prymitywne zjawiska, postaci niepotrafiące być wobec siebie krytyczne – tłumaczy prof. Godzic.

[srodtytul]Celebryta, czyli każdy [/srodtytul]

Na angielskiej Wikipedii figuruje prawie 60 nazwisk twórców i zespołów, które zasłynęły dzięki filmikom zamieszczanym na YouTube. Wśród skeczy komediowych prawdziwe rekordy popularności bije Fred Figglehorn, sześcioletni chłopiec grany przez 15-letniego Lucasa Cruikshanka z Nebraski. Nagrania nastolatka obejrzało kilka tysięcy użytkowników sieci.

Niesłabnącą popularnością cieszy się również 21-letnia Mia Rose, anielska piosenkarka portugalskiego pochodzenia. Publikuje amatorskie filmy wideo, w których śpiewa przy akompaniamencie gitary akustycznej. Obecnie jest jednym z najpopularniejszych muzyków w tym serwisie.

Reklama
Reklama

Zdaniem Grażyny Białopiotrowicz Mia to doskonały przykład osoby promującej siebie poprzez swój talent i pasję. – Dzięki temu jej atrakcyjność na rynku będzie rosła, a sama artystka stanie się osobą nie tylko popularną, ale i cenioną – przepowiada. Przyznaje, że choć Internet jest doskonałą formą autopromocji, trzeba być ostrożnym. – Warto pamiętać, że na sukces składają się przynajmniej trzy czynniki: prezentacja pasji, czyli tego, co chcemy zaoferować odbiorcy, zgodność treści przekazu z osobą ją prezentującą, czyli naturalność i własny styl, oraz ewolucja talentu i wytrwałość w jego prezentowaniu. Takie podejście gwarantuje aż 80 proc. sukcesu – przekonuje Białopiotrowicz.

Jak zauważa Tomasz Grzyb, psycholog społeczny, nie każdy może zostać gwiazdą Internetu. – Takie osoby mają zwykle zwiększoną potrzebę doznań czy pragnienie bycia zauważanym – tłumaczy. Podkreśla, że internetowa promocja ma często walor terapeutyczny. Pozwala wyróżnić się z tłumu i myśleć o sobie w kategoriach osób bardziej atrakcyjnych.

[srodtytul]Chwilowa sława?[/srodtytul]

Piotr Siuda pytany o to, czy internetowe celebrities pełnią istotną rolę w społeczności webmasterów, odpowiada twierdząco. – Ponieważ społeczność internetowa nie jest obciążona społeczno -ekonomicznymi barierami czy hierarchią, potrzebuje spoiwa, czegoś, co trzymałoby uczestniczących w niej ludzi razem. Czymś takim może być wykreowana przez użytkowników sieci gwiazda, o której członkowie będą mogli rozmawiać czy wymieniać się jej zdjęciami – tłumaczy.

Jednak, jak podkreśla Tomasz Grzyb, zainteresowanie internautów może być dla gwiazdy niebezpieczne. – Jeżeli Internet jest dla kogoś narzędziem leczenia kompleksów, to podobna motywacja często staje się przyczyną poniżania i deprecjonowania gwiazdy przez użytkowników sieci – wyjaśnia.

Jak pokazuje przykład Gracjana Roztockiego, fascynacja internautów nie gwarantuje jeszcze sukcesu zawodowego. – Na początku zgłaszały się różne osoby, ale jakoś potem rezygnowały. Do tej pory nikt nie wydał mi płyty ani nie zorganizował wystawy fotograficznej czy malarskiej – skarży się artysta. Dodaje, że po cichu liczy na to, iż ktoś w końcu na poważnie zainteresuje się jego sztuką.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Bliżej gwiazd[/srodtytul]

Dostęp do Internetu ma obecnie nawet co drugi Polak – wynika z ubiegłorocznych badań CBOS, w których do korzystania z sieci przyznawało się 48 proc. dorosłych użytkowników. Jak czytamy w interpretacji badań, dla wielu osób świat wirtualny jest ciekawszy niż realny. Dzieje się tak dlatego, że społeczności wirtualne oferują dostęp do osób i form aktywności inaczej nieosiągalnych.

Taki stan rzeczy, zdaniem Piotra Siudy, gwarantuje sukces gwiazdom Internetu. – Użytkownicy będą zabiegali o to, żeby w ich życiu pojawił się ktoś znaczący. Ktoś, z kim mogliby się identyfikować i kto poprawiałby ich samopoczucie – tłumaczy. A sieć czyni gwiazdy bliskimi jak nigdy dotąd. – Można je podziwiać, pośmiać się, wysłać e -mail. Są bowiem bliżej niż w telewizorze. Bliżej niż w gazecie. Są od nas o jedno kliknięcie myszki.

– Czeka nas plaga talentów i osób z gatunku freak, czyli dziwolągów – przepowiada prof. Wiesław Godzic, autor książki "Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów". Zauważa, że już teraz liczy się nie jakość internetowej strony czy bloga, ale strategie, dzięki którym przekonuje się do ich odwiedzenia. – Bo współczesnym znakiem ostracyzmu jest fraza: "Skreślam cię z mojej listy adresowej!" – wyjaśnia.

Piotr Siuda, socjolog z UMK w Toruniu, mówi nawet o dwóch rodzajach internetowych celebrities. Takich jak GagaZ, rzekomo piosenkarka, a w rzeczywistości gwiazda stworzona na potrzeby promocji środka na zgagę. I drugi rodzaj – osoby wykreowane przez samą społeczność internautów.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama