Z tamtych czasów pochodzą: gruba fajansowa filiżanka z napisem „Kaffee HAG” i zaparzacz AEG przypominający samowar o prostej formie. Jednak już plecione fotele, szklany stolik na chromowanych nóżkach, na podłodze biały futrzak przypominają mieszkania w bloku z wielkiej płyty z lat 70. Bez aranżacji można by tu nakręcić sekwencję o zachodnim przepychu do serialu „07 zgłoś się”.
Również dzisiejsze pomysły deweloperów wyglądają jak ściągnięte ze starych koncepcji miasta ogrodu – ze Stuttgartu, Zurychu, ale i Brna, Pragi czy Wrocławia, stworzonych tak, by ludzie mogli pracować, wypoczywać i spotykać się w jednym miejscu.
Na tej wystawie przychodzi refleksja: ja to widziałem w różnych miejscach i późniejszych czasach. I wszystko się zgadza. Już bowiem w 1949 roku Max Bill, jeden z twórców Werkbundu, uznał, że poszukiwanie nowych form jest zbyteczne, trzeba tylko je umiejętnie zestawiać.
100 lat temu Werkbund narzucił światu sposób patrzenia na produkcję „od filiżanki do osiedla mieszkalnego”.
– Werkbund to masowa produkcja dzieł sztuki – mówi Jerzy Ilkosz, dyrektor Muzeum Architektury. – Przedmioty miały być użyteczne i piękne.