Głową w dół 300 kilometrów na godzinę

Amelia Bobowska, spadochroniarka, wicemistrzyni Polski w podniebnej akrobatyce, opowiada na czym polegają formacje w swobodnym spadaniu, dlaczego są takie niezwykłe i co się czuje, lecąc z zawrotną prędkością

Publikacja: 19.06.2009 01:40

Amelia Bobowska podczas tegorocznego zlotu spadochroniarzy z całego świata w Ostrowie Wielkopolskim

Amelia Bobowska podczas tegorocznego zlotu spadochroniarzy z całego świata w Ostrowie Wielkopolskim

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

[link=http://www.rp.pl/temat/312668.html]Zobacz nasz raport specjalny[/link], a w nim więcej zdjęć, tekstów oraz materiały wideo[/b]

[b]Rz: Udany jest tegoroczny zlot spadochroniarzy w Ostrowie Wielkopolskim? Właśnie się kończy...[/b]

Amelia Bobowska: Tym razem, choć spadochroniarstwo to dyscyplina sportowa, nie rywalizujemy ze sobą, lecz łączymy siły. I to dosłownie. Po raz pierwszy w Polsce staramy się zrobić w powietrzu ogromną figurę złożoną z ludzi pochodzących z całego świata. Figurę taką profesjonalnie nazywa się dużą formacją, stąd nazwa imprezy – Big Way Camp. Do udziału w skokach zgłosiło się ponad 200 skoczków spadochronowych z całego świata.

[b] Tyle osób skacze łapie się za ręce?[/b]

Nie, nie za jednym razem. Próbujemy skakać formację nie aż tak liczną, bo „ledwie” ponadstuosobową. Jeśli się uda, będzie wspaniale. Mimo sukcesu nie padnie jednak w tym momencie żaden oficjalny światowy rekord.

[b]A jaki jest rekord świata?[/b]

400 osób. Tyle kobiet i mężczyzn w różnym wieku i z różnych stron świata utworzyło jedną olbrzymią formację, łapiąc się za ręce i nogi. Było to przed trzema laty na niebie w Tajlandii. Jak dotąd nie próbowano tego sukcesu powtórzyć, ale na rok 2011 planowany jest nowy rekord – formacja złożona z 500 osób.

[b]W Polsce bije się jakieś krajowe rekordy?[/b]

Oczywiście, choć nie są takie wysokie. W ub. r. pobity został oficjalny rekord Polski w dużej formacji – składała się z 45 osób. Potem był pierwszy w naszym kraju oficjalny rekord kobiet w dużej formacji. To skromna liczba – 11 dziewczyn. Ale w tym roku postaramy się, by trzymało się nas pod niebem minimum 24, a może nawet 30.

[b]Jest tylko kilkadziesiąt sekund, żeby się złapać w powietrzu. Zadanie utrudnia prędkość, z jaką się spada – ponad 200 km na godzinę. A jednak udaje się to większej liczbie osób, nawet setkom. Jak to możliwe?[/b]

Po pierwsze sprawa pogody. Jest oczywiste, że niebo zbiorowemu spadaniu musi sprzyjać. Inny warunek, bardziej przewidywalny, ale który musi być spełniony, to... fundusze.

Wyobraźmy sobie, że setki osób, które mają się łapać w powietrzu, muszą się wzbić w powietrze. Specjalnie dla nich startują więc samoloty, z których potem kilkuset skoczków musi niemal jednocześnie wyskoczyć. Wszyscy – piloci, spadochroniarze, personel naziemny – muszą być idealnie zgrani, ich działania zsynchronizowane.

Zorganizowanie takiego wydarzenia, przygotowanie sprzętu i miejsca do bezpiecznego wylądowania składa się na powodzenie przedsięwzięcia. Dlatego w Polsce tego typu imprezy są wydarzeniem rzadkim i naprawdę wyjątkowym.

[b]Spadochroniarstwo uprawia niewiele osób, choć pasjonatów sportów ekstremalnych nie brakuje. Jest drogie? [/b]

Nie jest tanie. Jeden wylot samolotem kosztuje skoczka na większości stref w Polsce ok. 80 zł. A dla dobrego treningu można skoczyć nawet 15 – 20 razy dziennie. Łatwo policzyć, jaki rachunek wystawiony jest pod koniec dnia. Kupienie własnego sprzętu, na który składa się pokrowiec, spadochron podstawowy, czasza, spadochron zapasowy i mnóstwo elektronicznych gadżetów, które pomagają określić wysokość czy prędkość spadania, to wydatek rzędu 20 tys. zł.

[b]Mimo kosztów wciąż pojawiają się w nim nowe dyscypliny – Free-fly, Para-Sky...[/b]

Pierwszymi, najstarszymi dyscyplinami spadochroniarstwa były celność lądowania i akrobacje w czasie swobodnego spadania. Ta druga, jeśli wykonywana jest w pojedynkę, polega na poprawnym wykonaniu w jak najkrótszym czasie sześciu figur – dwa salta w tył i cztery spirale. Kolejne dyscypliny to tak naprawdę ich mutacje.

Para-Sky np. jest połączeniem spadochroniarstwa z narciarstwem – składa się ze slalomu giganta i skoków na celność lądowania.

Free-fly jest najmłodszą dyscypliną skydivingu – podniebnego nurkowania. To mój ulubiony sposób latania. Trzeba opanować trzy style spadania: w pozycji „na siedząco” z prędkością 250 km/h, w pozycji stojącej – pędzi się wtedy z prędkością 280 km/h, oraz spadając głową w dół z prędkością przekraczającą nawet 340 km/h.

Formacje w swobodnym spadaniu to dyscyplina, którą uprawiamy teraz w Ostrowie Wielkopolskim. Próbujemy tworzyć ustalone figury w ciągu 50 – 60 s, którymi dysponujemy do momentu otwarcia spadochronu.

[b]Kto ocenia prawidłowość wykonania takiej figury? Sędzia stojący na ziemi i obserwujący skoczków przez telemetr?[/b]

Owszem, sędzia, ale dziś na podstawie filmu ze skoku. Ze skoczkami tworzącymi formacje zawsze skacze skoczek kamerzysta. Leci nad formacją i ją filmuje. To trudne i odpowiedzialne zadanie. Dlatego gdy skaczą cztery osoby, tak naprawdę angażuje się w zadanie pięciu spadochroniarzy. Przy dużych formacjach, kilkudziesięcio- czy kilkusetosobowych, skacze kilku – kilkunastu skoczków kamerzystów.

[b]Chyba więcej singli skacze ze spadochronami niż tzw. ojców rodzin?[/b]

Absolutnie nie jest to żadna reguła. Wśród skoczków wielu jest w stałych związkach. Z pewnością jednak skacze mniej kobiet niż mężczyzn.

[b]Dlaczego?[/b]

Ja skaczę, więc trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, nie znajduję ku temu żadnych konkretnych powodów. Może kobiety mają mniejszą skłonność do podejmowania ryzyka...

[b]Czy spadochroniarze, tak jak np. nurkowie, mają swoje przesądy? Zrozumiały tylko dla wtajemniczonych sposób porozumiewania się?[/b]

Nic o tym nie wiem. Ale zawsze życzymy sobie miękkich lądowań. I tak jak nurkowie w wodzie, tak i my w powietrzu porozumiewamy się za pomocą dłoni, językiem migowym.

[b]Dlaczego zaczęła pani skakać?[/b]

Po raz pierwszy skoczyłam w 2003 r., w czerwcu, jak zwykły turysta, pod jednym spadochronem w tandemie z instruktorem. Tak może dziś spadać każdy, bez żadnych badań i specjalnego przeszkolenia. Przyznam szczerze: nie myślałam, że po trzydziestce tak mnie coś jeszcze zafascynuje i pochłonie. Połknęłam przysłowiowego bakcyla.

Leżę na brzuchu na dywanie, jestem wygięta w kołyskę, nogi mam lekko ugięte, a ręce wyciągnięte przed sobą, jakbym chciała objąć wielką piłkę – to pozycja, w jakiej można było oglądać mnie w domu. Ćwiczyłam podstawową sylwetkę swobodnego spadania, tzw. latanie na płasko.

Ukończyłam kurs spadochronowy, a potem skakałam w każdy weekend, poświęcałam skakaniu każdy urlop. W ciągu 12 miesięcy wykonałam ponad 350 skoków.

[b]Jest pani drobną kobietą. Czy sprzęt dla delikatnego skoczka różni się od spadochronu dla rosłego mężczyzny? Czy do uprawiania tego sportu trzeba mieć jakieś fizyczne predyspozycje? [/b]

Trzeba być zdrowym. A sprzęt jest taki sam i dla drobnych, i dla większych osób. Jedyna różnica to rozmiar czaszy spadochronowej. Jest mniejsza dla lekkich i większa dla cięższych skoczków.

[b]Co pani czuje w górze, spadając? Co dzieje się z ciałem? Jak odczuwa się zawrotną prędkość? [/b]

W czasie spadania słychać świst powietrza, nie czuje się natomiast prędkości. Zdajemy sobie z niej sprawę dopiero w momencie, gdy spadochron kolegi się otworzy i kolega po prostu znika, pędząc do góry. W ciągu sekundy tworzy się ogromny dystans między nami. Poza rozpierającą radością nie czuję nic więcej...

[b]Ale na filmach widać, jak trzepoczą wam policzki![/b]

Ja też to widzę na filmie, ale tego nie czuję! W powietrzu nie ma przeciążeń. W momencie otwierania spadochronu nagle wzlatuje się do góry niemal równie prędko, jak przedtem się spadało, ale wbrew pozorom nic nami nie szarpie. W trakcie skoku w ciele wydzielają się endorfiny i adrenalina, co sprawia, że nie czuję bólu np. od uderzenia przy wyskakiwaniu z samolotu. Dopiero po wylądowaniu albo na drugi dzień czuję, że gdzieś się potłukłam.

[b]Jednak miała pani kontuzję podczas niefortunnego lądowania, a po nim dwuletnią przerwę, bo bała się pani skakania.[/b]

Nie chcę dziś do tego wracać. Zdarzyło się i rzeczywiście przez półtora roku się zastanawiałam, czy wracać do skakania. Jednocześnie bardzo ciążyło mi, że nie skaczę i że się tego boję. Ale gdy w końcu zrobiłam pierwszy po przerwie skok, bardzo udany, wszystko puściło, poczułam wielką ulgę i wiarę we własne możliwości.

[ramka][b]Amelia Bobowska [/b] (38 lat), skoczek spadochronowy, na co dzień dyrektor personalna w firmie logistycznej w Poznaniu

Spadochroniarstwo to jej pasja i hobby. W 2005 r. podczas mistrzostw Polski zdobyła srebrny medal za tworzenie figur w czteroosobowych formacjach. We wrześniu w Kalifornii weźmie udział w biciu rekordu świata kobiet w dużej formacji. 180 ubranych na różowo pań skoczy razem podczas imprezy, a zgromadzone tam fundusze przeznaczone zostaną na walkę z rakiem piersi. [/ramka]

[ramka][b]Wielkie spadanie[/b]

EURO BIG WAY CAMP w Ostrowie Wielkopolskim (15 – 19 czerwca) to największa lotnicza i spadochronowa impreza w Polsce w 2009 roku. Zorganizowana, by stworzyć największą od 20 lat europejską formację spadochronową w swobodnym spadaniu. Jest jednocześnie jedyną europejską kwalifikacją do rekordu świata w największej formacji spadochronowej, który odbędzie się w 2011 roku w Tajlandii (Project 500) oraz jedyną eliminacją do rekordu świata kobiet JFTC (Jump For The Cause 2009).

W Ostrowie Wielkopolskim skacze blisko 250 skoczków z 25 krajów, w tym 35 kobiet.

Za budowę wielkiej formacji na niebie odpowiedzialni będą światowej sławy skoczkowie: Kate Cooper-Jensen, BJ Worth, Larry Henderson. Kate Cooper-Jensen współorganizowała rekordy świata w latach 1994, 1996, 1999, 2004, organizuje też tegoroczną próbę bicia kobiecego rekordu świata w Kalifornii (JFTC, wrzesień 2009). BJ Worth jest jednym z najbardziej znanych spadochroniarzy na świecie, to wielokrotny dubler Jamesa Bonda. Henderson z kolei organizuje wielkie, grupowe skoki z cyklu P3 Performance.

Relacje ze skoków W Ostrowie Wielkopolskim można oglądać w elektronicznym i telewizyjnym wydaniu „Rz” [link=http://www.rp.pl/temat/312668.html]na www.rp.pl[/link] i [link=http://www.rp.pl/tv]tv.rp.pl[/link].[/ramka]

[link=http://www.rp.pl/temat/312668.html]Zobacz nasz raport specjalny[/link], a w nim więcej zdjęć, tekstów oraz materiały wideo[/b]

[b]Rz: Udany jest tegoroczny zlot spadochroniarzy w Ostrowie Wielkopolskim? Właśnie się kończy...[/b]

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla