Reklama
Rozwiń

Akcja: tylko sto rzeczy do życia

„100 Things Challenge” to akcja sławnego blogera przeciw konsumpcjonizmowi w USA i na świecie.

Aktualizacja: 03.09.2010 09:04 Publikacja: 03.09.2010 01:38

T-shirt, Biblia, komórka z ładowarką, wizytówki, martensy, okulary słoneczne, komputer... Te i 92 inne przedmioty składają się na stan posiadania Dave’a Bruna, mieszkańca San Diego.

Bruno, mężczyzna żonaty i ojciec trzech córek, rzucił wyzwanie – przez rok będzie żył, mając tylko 100 rzeczy. Opisuje to w swoim blogu guynameddave. Akcja „100 Things Challenge” ma na celu uwrażliwienie społeczeństwa amerykańskiego na problem obsesji konsumpcyjnej. Ma przekonać, że człowiekowi do życia naprawdę potrzeba niewiele.

Dave Bruno stał się sławny. Napisały o nim amerykański tygodnik „Time”, dzienniki angielskie „Guardian” i „Times”, „La Repubblica”, „Financial Times”, francuska „Liberation”. Udziela się na Facebooku i Twitterze. Przygotowuje książkę o swojej akcji (do której dołączyło kilku nowych blogerów).

Odzew, z jakim spotkała się akcja, dowodzi, że Bruno poruszył czułe miejsce naszej cywilizacji. Konsumujemy za dużo, mamy z tego powodu poczucie winy, ale nie potrafimy przestać. Bo jak przestaniemy – tak myślimy – zawali się produkcja, spadnie zatrudnienie, zapanuje bezrobocie, upadnie gospodarka. A co z nauką, techniką? Czy mają się nie rozwijać? W ten sposób, zasłaniając się ważnymi względami społecznymi, kupujemy następny sweter i nowszy model telewizora.

To, że rzeczy nie dają człowiekowi szczęścia, nie jest niczym nowym. Idei ascezy nie potrzebujemy się uczyć od Amerykanów, Europa ma tu lepsze wzory, ze świętym Franciszkiem na czele.

Bohater „Wojny i pokoju” Piotr Biezuchow doznaje nigdy przedtem nieodczuwanego szczęścia, kiedy w łachmanach, wyzuty z całej swojej fortuny, idzie w tłumie uchodźców po pożarze Moskwy. Przykłady można by mnożyć.

W wypadku guynameddave hasło „Żyć szczęśliwie, mając mniej” zadziałało dlatego, że zostało sprowadzone do najprostszej sloganowej i bardzo medialnej formy.

Jednak za sloganem kryje się rzeczywistość. Łatwo nic nie mieć, będąc Robinsonem na wyspie bezludnej i mieszkając w szałasie z gałęzi. Albo będąc kawalerem żyjącym w ciepłym klimacie, gdzie wystarczą T-shirt i szorty. Ale żyjąc w rodzinie w XXI wieku? Co z kanapą, stołem, łóżkiem, książkami? Pan Bruno zalicza je do „rzeczy wspólnych” i wyłącza ze swojej setki.

Co zrobić z komórką i ładowarką? Liczyć jako jedną rzecz czy dwie? Komórka bez ładowarki nie ma sensu, sama ładowarka jest bezużyteczna. A papier toaletowy? Jedzenie? Czy para butów to dwie rzeczy czy jedna? Licząc same tylko przedmioty niezbędne do przygotowania jedzenia: sztućce, talerze, garnki, dojdziemy do paru dziesiątek. Sam Bruno ma wiele wątpliwości co do tego, ile rzeczy naprawdę jest mu potrzebnych. W czerwcu pozbył się pięciu eleganckich koszul.

Teraz się waha, czy wystarczą mu dwie pary dżinsów.

T-shirt, Biblia, komórka z ładowarką, wizytówki, martensy, okulary słoneczne, komputer... Te i 92 inne przedmioty składają się na stan posiadania Dave’a Bruna, mieszkańca San Diego.

Bruno, mężczyzna żonaty i ojciec trzech córek, rzucił wyzwanie – przez rok będzie żył, mając tylko 100 rzeczy. Opisuje to w swoim blogu guynameddave. Akcja „100 Things Challenge” ma na celu uwrażliwienie społeczeństwa amerykańskiego na problem obsesji konsumpcyjnej. Ma przekonać, że człowiekowi do życia naprawdę potrzeba niewiele.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta