[b]Rz: Dwa tytuły, w których pani wystąpiła – „Ciacho” i „Śluby panieńskie” – mają już po milion widzów i są największymi polskimi hitami tego roku. Czy w przyszłym zaowocują nagrodami?[/b]
Oczywiście dochodzą do mnie informacje, że widzowie polubili oba filmy, ale nie interesuje mnie odcinanie kuponów, tylko sama praca. Wszystkie moje role, w tym także serialowe, traktuję jako lekcje. Kiedy wchodzę na plan, najistotniejsze jest dla mnie to, kto będzie grał. Najciekawsze są spotkania z mistrzami mojego fachu.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/temat/355194_Zblizenie.html]Zbliżenie - Czytaj więcej[/link] [/wyimek]
[b]Czyżby najpopularniejsza aktorka 2010 roku chciała skromnie powiedzieć, że dopiero czeladnikuje?[/b]
A tak. Zagrałam niedawno niewielką rolę w „Wygranym” Wiesława Saniewskiego. Już samo spotkanie z tak znakomitym reżyserem było dla mnie wielkim wyróżnieniem. Ale chciałam też zagrać u niego, bo wiedziałam, że w obsadzie jest Janusz Gajos. Najważniejsze były dla mnie chwile poza ujęciami, kiedy mogłam podejść do pana Janusza i zapytać o interesujące mnie sprawy. Stawiając pierwsze kroki w zawodzie, nawet gdy spotykałam mistrzów, nie miałam śmiałości z nimi rozmawiać. Nie wiedziałam jeszcze, o co pytać. Dziś wiem. Rola w „Wygranym” – filmie o tym, jak trudno zmierzyć talent artysty – dużo mi dała. Przede wszystkim otuchę na przyszłość.