Dzięki prężnej aktywności Karrot Komando polskie reggae miało szansę pójść ze swoim przesłaniem w świat – Vavamuffin grało w Etiopii, a Paprika Korps święci tryumfy w Europie, szczególnie w Niemczech, stając się ambasadorem jamajskiego bujania „made in Poland”.
[wyimek] [link=http://blog.rp.pl/zkulturanaty/2010/09/03/z-kultura-na-ty/]Z Kulturą na Ty! - poleć swoje wydarzenie kulturalne[/link][/wyimek]
Muzycy sięgają do tradycji punkowych, czuć to w mocniejszych partiach, które – podążając wzorem Bad Brains – umieją zaskoczyć metalowo-hardcore’owym riffem. Elektronika zaś, kiedy trzeba, potrafi ukołysać transowo i psychodelicznie.
Grupa Paprika Korps powstała w połowie lat 90. ub. wieku w Opolu. Nie jest to fakt bez znaczenia, bo tłumaczy pochodzenie tytułu ich ostatniej płyty „Metalchem”. Taką nazwę nosi przemysłowa dzielnica Opola, w której kiedyś mieścił się kombinat, a dziś postindustrialna wyspa, gdzie zespół ma salę prób.
Wpływy widać w utworach odnoszących się do przeszłości („Tokarz”). Gitarzysta Łukasz Rusinek mówił: „Mikroklimat opuszczonego biurowca opolskich zakładów aparatury chemicznej przez prawie dwa lata przesączał się przez nas w tę płytę”.