Ostatnie miesiące były dla 31-letniej Zooey pracowite – na planie filmowym, ale także poza nim. – Nie zależy mi na tym, żeby grać bez przerwy – mówi aktorka. – Ostrożnie wybieram role i zwracam uwagę na to, by się nie powtarzały. Powielanie tych samych postaci szybko się nudzi. Dlatego wolę poświęcić swój czas na coś oryginalnego, np. na pisanie piosenek...
Deschanel śpiewa od dziecka. Często wykonuje własne utwory w filmach, w których gra, na koncie ma już też dwie płyty w duecie She & Him z M. Wardem. Zapytana, co woli: oglądać siebie na ekranie czy słuchać swoich koncertów, odpowiada zdecydowanie, że to drugie.
– Lubię mieć pełną kontrolę nad tym, co robię – mówi. – Tymczasem jako aktorka jestem trybikiem w wielkiej machinie, realizuję wizję reżysera i scenarzysty. To oni o wszystkim decydują. Uczucie braku kontroli czasem doskwiera mi na planie. Z muzyką jest inaczej i dlatego stała się ona dla mnie tak ważna. Kiedy piszę i śpiewam, czuję, że wszystko zależy ode mnie. Muzyka jest moja, w pełni się z nią identyfikuję. W przypadku ról to prawie niemożliwe...
Mimo to Zooey nie zaniedbuje aktorstwa. W 2009 roku zagrała Summer – główną bohaterkę „500 dni miłości" Marka Webba, komedii romantycznej a rebours, gdzie to on jest niepoprawnym romantykiem i czeka na tę jedną, a ona do końca zachowuje trzeźwy sceptycyzm. Rola przyniosła aktorce nominację do nagrody Satellite.
Niedawno wystąpiła w komedii kostiumowej „Wasza Wysokość" (2011) z Natalie Portman i Jamesem Franco. Teraz przygotowuje się do premiery serialu komediowego o przyjaźni i miłości „New Girl", gdzie gra tytułową bohaterkę. Powróciły też plotki o projekcie, w którym Zooey ma się wcielić w Janis Joplin i samodzielnie wykonać jej piosenki.