To wyjątkowo rzadki przypadek, by ekranowy debiut aktora kończył się nominacjami do Oscara i nagrody BAFTA oraz przyznaniem Złotego Globu. Tym bardziej, gdy debiutant ma aż 27 lat.
Jednak tak właśnie rozpoczęła się przygoda Edwarda Nortona z kinematografią. Aktor pochodzi z amerykańskich wyższych sfer. Jego ojciec był prokuratorem federalnym za prezydentury Jimmy'ego Cartera, jako prawnik brał też aktywny udział w procesach związanych z ochroną środowiska w Azji. Z kolei dziadek ze strony matki, James W. Rouse, uważany za twórcę koncepcji centrów handlowych, był znanym developerem i społecznikiem. Zbudował m.in. miasteczko Columbia w stanie Maryland (gdzie dorastał Edward Norton), a w 1982 r. założył organizację non-profit Enterprise Community Partners.
Firma ta zajmuje się zapewnianiem tanich domów osobom niezamożnym i dotychczas wybudowała ich w USA 240 tys. To właśnie w japońskiej filii tej firmy, po zdobyciu tytułu licencjata z historii na uniwersytecie Yale, Edward rozpoczął pracę. Nie wytrwał tam zbyt długo – po roku wrócił do USA z planem podbicia Nowego Jorku. Jak wspomina, aktorstwo było jego marzeniem od dziecka: „Granie? To wewnętrzny przymus, który odczuwam odkąd miałem pięć czy sześć lat. Potrafię dokładnie wskazać moment, w którym mnie to uderzyło. Poszedłem obejrzeć sztukę Gdybym była księżniczką, w której występowała moja niania. Byłem wstrząśnięty magią, jaka wprost emanowała z tej sztuki wystawionej przez mały lokalny teatr. Wbiło mnie w fotel z wrażenia".
Wiedział, co chce robić w życiu, ale mimo wieloletniego zbierania doświadczeń scenicznych – rozpoczętego w 1981 r. na elitarnych letnich obozach dla chłopców Camp Pasquernay (co ciekawe, już jako dorosły prowadził tam warsztaty teatralne) – przebicie się na Broadway nie było takie proste. Zanim Edward wpadł w oko swojemu imiennikowi, słynnemu dramaturgowi Edwardowi Albeemu (podczas obsługiwania jego stolika w jednej z nowojorskich knajp), przyszły gwiazdor imał się różnych zajęć. Prace korektora czy taksówkarza okazały się jednak nie tak skuteczne, jak kelnerowanie, które w swoim CV ma prawie każda hollywoodzka sława.
Albee zbierał właśnie obsadę do swojej nowej sztuki „Fragments". Norton otrzymał główną rolę po zaledwie jednym przesłuchaniu, a jego kreacja bardzo spodobała się krytykom. To dzięki niej został zarekomendowany na miejsce Leonarda DiCapria w „Lęku pierwotnym" w 1996 r. Rola ta, pierwsza przed kamerą, okazała się dla Nortona przełomowa. Wspomniane wcześniej nominacje do nagród Akademii i Złoty Glob to właśnie jej pokłosie. Od tego czasu Norton wystąpił w 28 filmach, w tym w bardzo dobrze przyjętym przez krytykę „Więźniu nienawiści" (1998), gdzie wcielił się w postać neonazisty (otrzymał za nią nominację do Oscara), „Podziemnym kręgu" (1999) i „Iluzjoniście" (2006).