Otóż wtedy właśnie Olivia Wilde nią była – w 2009 r. „Maxim" umieścił ją na pierwszym miejscu zestawienia „Hot 100". Jej pochodzący z wyższych sfer rodzice nie byli z tego tytułu szczególnie dumni. Podobnie zresztą jak nie podobało im się, że ich młodsza córka postanowiła zostać aktorką.
Matka Olivii załatwiła jej posadę w firmie prowadzącej castingi do filmów, jednak zajęcie to osiągnęło skutek odwrotny do zamierzonego. Wilde jeszcze bardziej wciągnęła się w show-biznes. Nazwisko, pod jakim w branży filmowej funkcjonuje aktorka, to pseudonim. Obrała go na cześć Oscara Wilde'a, w którego powieściach zaczytywała się jako nastolatka.
Wykorzystała rodzinną tradycję pseudonimów literackich – poza jej siostrą prawniczką cała najbliższa rodzina to pisarze i żurnaliści funkcjonujący pod fikcyjnymi nazwiskami. Oboje jej rodzice są dziennikarzami należącymi do waszyngtońskiej śmietanki towarzyskiej. Jej ojciec Andrew Miles Cockburn jest Irlandczykiem, a jego przodkowie to osoby warte odzielnej wzmianki.
Dziadek Olivii, Claude Cockburn był pisarzem, jej pra-pradziadek Henry Arthur Blake był gubernatorem Hongkongu w czasach kolonialnych, a wśród jej przodków znajdziemy też licznych lordów oraz aktywnych polityków.
Olivia twierdzi, że intelektualne zaplecze, które wyniosła z domu, to jej jedyny atut w świecie zdominowanym przez dyktaturę młodości i urody. „Nie jestem tępakiem, którego wyłączną zaletą jest pozowanie do zdjęć. I myślę sobie, że może ta cecha czyni mnie odrobinę bardziej niezastąpioną". Cóż, w serialu „Dr House" faktycznie okazała się niezastąpiona – jej odejście w 8. sezonie pozostawiło fanów produkcji w nieutulonym żalu.