Julien Jalal Eddine Weiss - rozmowa

Rozmowa z Julienem Weissem, francuskim muzykiem związanym ze światem islamu, gwiazdą warszawskiego festiwalu Skrzyżowanie Kultur

Aktualizacja: 20.09.2012 12:41 Publikacja: 20.09.2012 12:31

Al Kindi Ensemble; fot. Stołeczna Estrada

Al Kindi Ensemble; fot. Stołeczna Estrada

Foto: materiały prasowe

Jak pan, człowiek żyjący między Zachodem a Orientem, jako Francuz, który przeszedł na islam i wiele lat mieszkał na Bliskim Wschodzie, reaguje na antyzachodnie zamieszki wywołane w świecie muzułmańskim przez film uznawany za antyislamski?

Julien Jalal Eddine Weiss:

Radykalni muzułmanie tylko czekają na takie okazje. Nie można tak poważnie traktować nic nie wartego filmu, nie można rzucać z takich powodów fatw i ruszać do boju. To powrót do średniowiecza. I sprawa polityczna.

Producent najwyraźniej chciał wywołać taką gniewną reakcję.

Problem polega na tym, że muzułmanie nie mogą mówić, że islam nie religią agresywną, skoro tak reagują. Tak postępują oczywiście tylko niektórzy niewykształceni ludzie, bez szans i perspektyw.

Pan nie potępia tego filmu?

Niczego nie zamierzam potępiać, to nieznaczący film niskobudżetowy, powinien przemknąć niezauważony, mnóstwo jest takich rzeczy w sieci. To śmieszne. Jest obraźliwy, ale dziś trzeba być elastycznym, bo mamy do czynienia z nowym światem mediów, w Internecie jest i krytyka proroków, w tym proroka Mahometa. To demokracja i wolność. Po co się w to angażować. Radykałowie zapewne nie oglądali nawet tego knota. I przesadzają, zajmując się nieważnymi rzeczami.

Prawdziwy islam nie powinien walczyć z kiepskimi filmami w sieci?

Prawdziwy islam to utopia, to ruch intelektualny i polemiki teologiczne, islam jest w sercu. Dla mnie ważny jest mistycyzm, sufizm. Ten waleczny, islam radykałów, którzy chcą zabijać, mi nie odpowiada. Ja ze swoim zespołem Al Kindi Ensemble, z którym przyjeżdżam na festiwal do Warszawy, gram muzykę muzułmańską dla pokoju i miłości.

Wybrał pan sobie na ojczyznę Syrię. Było to ponad dwie dekady temu. Co tak pociągnęło pana w tym kraju, który teraz przeżywa wojnę domową? Co skłoniło pana, by osiąść w Aleppo, głównym mieście na północy, do którego ta wojna niedawno dotarła?

W dziedzinie, którą się zajmuję, czyli klasycznej muzyce arabskiej, najciekawiej i najlepiej było w Syrii. Miasto, w którym osiadłem - Aleppo, było też ciekawe jako jedno z najważniejszym miejsc Jedwabnego Szlaku i istotny ośrodek imperium osmańskiego. Przede wszystkim muzycy są tu na najwyższym poziomie, a w przeszłości pochodziło stąd wielu znaczących kompozytorów i muzyków arabskich. Były tam też tradycje ruchu mistycznego sufich, a przy okazji sztuki wokalnej prezentowanej w meczetach, w których granie na instrumentach było zabronione. Dlatego 22 lata temu zdecydowałem się uczynić z Aleppo moją główną kwaterę, kupiłem stary dom, a właściwie pałac mameluków, z kopułą i dziedzińcem, na którym rosną drzewa cytrynowe i pomarańczowe. Wykorzystałem pałac do organizowania koncertów, za darmo. Przychodzili poeci, muzycy, dziennikarze, elity. Odnalazłem tam wielu wspaniałych śpiewaków klasycznych, nie ma takich już np. w Egipcie. To był ukryty skarb arabskiej kultury.

Co się dzieje z pana pałacem, nie został zniszczony podczas walk w Aleppo?

Nie został. Nie jest bowiem pusty, zajmuje się nim jeden z sąsiadów. Umieścił w pałacu kilku członków swojej rodziny. Gdyby został opuszczony, to po piętnastu minutach pewnie zostałby zaatakowany.

A co się stało z syryjskimi muzykami, z którymi pan grał?

Jeden jeden został zabity przez wojska rządowe, jeden przez armię powstańczą. Został też zabity syn muftiego sufich, nie wiadomo, kto to zrobił. Nie mogłem zabrać swoich muzyków za granicę, konsulaty w Syrii są zamknięte, a po drodze do granicy mogliby zostać zabici. Radykałowie nie lubią sufich. Na początku przeciw rewolucji byli też syryjscy chrześcijanie, część potem zmieniła zdanie.

Co jest takiego w cywilizacji islamskiej, że tak pana wciągnęła?

Nie jestem zwykłym muzykiem, których chce grać na weselach i w restauracjach. Chcę wykonywać elegancką klasyczną muzykę, muzykę, opartą na wiedzy i nauce. Byłem zafascynowany teorią filozoficzną Al Kindiego, od którego pochodzi nazwa mojej grupy. Al Kindi to filozof z Bagdadu z IX wieku. Tacy jak on, jak Awicenna i Al Farabi ze złotej ery arabskiej cywilizacji rozwinęli matematyczną teorię muzyki, rozwinęli myśl starożytnych Greków.

Po ponad dwudziestu latach życia w Syrii, poznaniu języka arabskiego i po przejściu na islam był pan tam traktowany jak cudzoziemiec?

Jak cudzoziemiec, który lubi tę muzykę i prezentuje ją na Zachodzie, w Carnegie Hall, i od Nowego Jorku po Hongkong. Jako obcy znający miejscową kulturę.

Rozmawiał Jerzy Haszczyński

Cała rozmowa ukaże się w "Uważam Rze".

Julien Jalal Eddine Weiss,

urodzony w 1953 r. w Paryżu. Najbardziej znany muzyk zachodni wykonujący klasyczną muzykę arabską. Zaczynał od gry na gitarze klasycznej, ale szybko zainteresował się instrumentami arabskimi i zaczął pobierać nauki u mistrzów klasycznej muzyki arabskiej. Współpracuje z wybitnymi śpiewakami i muzykami z krajów islamskich. Występom jego zespołu często towarzyszą wirujący derwisze. Od przeszło dwóch dekad związany z Syrią. Wraz ze swoim zespołem Al Kindi Ensemble weźmie udział w warszawskim festiwalu Skrzyżowanie Kultur (25 września).

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"