Porusza jeden z najważniejszych problemów dla rozwoju stolicy, jak i każdej współczesnej metropolii. Jest zarazem mocnym argumentem w walce o utrzymanie w Pawilonie Emilia tymczasowej siedziby muzeum, któremu grupa Griffin Investments wymówiła umowę najmu w przeddzień wernisażu.
Wystawę mimo groźby eksmisji otwarto w Emilii – byłym najpopularniejszym domu meblowym i jednym z najciekawszych obiektów architektury czasów modernizmu w Warszawie. Budynek, zaprojektowany przez Mariana Kuźniara i Czesława Wegnera, zbudowano na początku lat 70. przy ul. Emilii Plater blisko Pałacu Kultury i Nauki. Teraz szklany pawilon na użytek wystawy i Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaadaptowała młoda warszawska pracownia WWAA (autorzy m.in. Pawilonu Polskiego na EXPO 2010 w Szanghaju). Zrobili to świetnie. Pawilon może obecnie śmiało konkurować z muzeum sztuki XX wieku – Neue Nationalgalerie w Berlinie, którego szklana architektura jest wybitnym dziełem modernizmu Ludwiga Miesa van der Rohe, światowej sławy niemieckiego architekta.
W „Mieście na sprzedaż" mieszają się futurystyczne wizje i nostalgiczne wspomnienia. Zaczyna się od przywołania klimatów ulic XIX-wiecznej i międzywojennej Warszawy poprzez zdjęcia, oryginalne szyldy i reklamowe plakaty (m.in. Tadeusza Gronowskiego i Henryka Berlewiego). Dalej przenosimy się w czasy PRL, ożywione dzięki fragmentom filmów fabularnych i dokumentalnych. Eksponaty wkomponowano w instalacje i intrygujące wystawiennicze boksy, zrywające z muzealną rutyną. – Pod koniec XIX wieku reklamowy gąszcz przesłaniał architekturę miasta. Minął ponad wiek, a problem chaosu reklamowego nie stracił na aktualności – zauważa Tomasz Fudala, kurator wystawy. Pozwala to jednym skokiem przenieść się na dzisiejsze ulice Warszawy, opanowane przez billboardy i tandetne banery, spowijające całe budynki, przesłaniające architekturę i degradujące miejski krajobraz.
Organizatorzy pokazu nie chcą cofać rozwoju. Zgadzają się, że nowoczesne miasto żyje także w barwach i światłach reklam. Protestują jednak przeciw bezładnej i ekspansywnej reklamie rozwijającej się w Polsce po 1989 roku. Z myślą o jakości przestrzeni publicznej upominają się o estetyczną edukację i lepsze regulacje prawne. Ogromna przestrzeń ekspozycji dzieli się na hasłowe tematy: „Żywioł reklamy", „Ulice pod kontrolą", „Weto dla outdooru!"... Można poznać nowy społeczno-artystyczny ruch tworzenia antyreklam, czyli tzw. adbusting. Fascynuje też część futurystyczna, poświęcona rozwojowi technologii i przyszłości reklamy, m.in. interaktywnej i wirtualnej, wykorzystującej technologię 3D. Całość szuka odpowiedzi na kluczowe pytania, czy i kiedy reklama jest sztuką.