Piotr Beczała, Mariusz Kwiecień i Krzysztof Warlikowski znaleźli się w ekskluzywnym gronie gronie nominowanych do International Opera Awards.
Skoro spektakle oglądamy dziś coraz częściej w kinach dzięki transmisjom z najlepszych teatrów na świecie, to dlaczego wzorem filmowców nie przyznawać nagród takich jak Oscary? To pytanie postawili sobie wydawcy brytyjskiego magazynu „Opera" i przystąpili do działania przy wydatnym wsparciu znanego sponsora operowego, Harry'ego Hymana, dyrektora Nexus Group.
Ustalono 21 kategorii, w których przyznano wyróżnienia. O wskazanie kandydatów poproszono międzynarodowe grono krytyków, a ostatecznego wyboru dokonało 10-osobowe jury, choć czytelnicy magazynu oraz internauci mogli głosować na najlepszą śpiewaczkę i śpiewaka.
Już sama lista nominowanych wzbudziła duże dyskusje. O ile w kategorii: najlepszy śpiewak znaleźli się artyści odnoszący w ostatnich latach największe sukcesy (tenorzy Piotr Beczała, Joseph Calleja i Jonas Kaufmann, baryton Luca Pisaroni i bas Bryn Terfel), to wśród pań zabrakło wielkich gwiazd: Anny Netrebko, Natalie Dessay czy Renée Fleming. Na wyróżnienie zdaniem oceniających zasłużyły natomiast m. in. mało znana poza Francją mezzosopranistka Béatrice Uria-Monzon lub Amerykanka występująca głownie w Europie, Catherine Naglestad.
Rozdanie nagród nie uciszyło wątpliwości, choć najmniej kontrowersyjne okazały się decyzje podjęte po podliczeniu głosów operowych fanów. Ci zaś wybrali bezsprzecznie najlepszego tenora ostatnich sezonów, Niemca Jonasa Kaufmanna, a najwybitniejszą śpiewaczką uznano Szwedkę Ninę Stemme. Trudno kwestionować ten wybór, bo to rzeczywiście wybitna artystka, znakomita zwłaszcza w muzyce Richarda Straussa i Richarda Wagnera.