Co pani zdaniem przyciąga młodych ludzi do Konkursu Moniuszkowskiego? Dlaczego chcą zaśpiewać właśnie w Warszawie?
Aleksandra Kurzak:
To jest konkurs trudny, trzeba przygotować nie tylko arie operowe, ale i pieśni, w dodatku polskich kompozytorów, których zdecydowana większość zagranicznych uczestników w ogóle nie zna. Jeśli więc ktoś decyduje się na przyjazd do Polski, mobilizuje go do tego przede wszystkim skład jury. Młodzi chcą wiedzieć, co może im dać udział w tym, a nie innym konkursie. Czy jadę po to, by sprawdzić, jaki reprezentuję poziom na tle innych, czy też raczej oczekuję, że konkurs zmieni coś w moim życiu.
W pani przypadku zdarzyło i się i jedno, i drugie.
To prawda, ale decydując się na start w Konkursie Moniuszkowskim w 1998 roku, absolutnie nie marzyłam o tym, by znaleźć się w finale. Kierowała mną zwykła ciekawość: jak śpiewam ja i jak śpiewają inni. To było jednak już 15 lat temu, od tego czasu świat się zmienił. Zyskaliśmy nowe środki komunikowania się, prezentacji tego, co potrafimy, i zapewne dziś młodzi oczekują, że ich życie będzie biegło szybciej.