Żeby nie zapaść na chorobę zadłużeniową, warto trzymać się kilku prostych zasad w zarządzaniu swoimi finansami.
Po pierwsze, trzeba prowadzić zdrowy styl życia, czyli zawsze dopasowywać zobowiązania do swoich miesięcznych przepływów gotówkowych. To właśnie one, a nie oszczędności, pozwalają nam na obsługę zadłużenia.
Kiedy pogorszy się nasze finansowe zdrowie, to musimy oszacować skalę problemu. Jeśli mamy „tylko" stan podgorączkowy, czyli dopiero przewidujemy problemy ze spłatami należności, np. z powodu zmniejszenia wynagrodzenia, to musimy się zastanowić, ile w nowej sytuacji będziemy w stanie miesięcznie przeznaczać na regulowanie zobowiązań.
Po drugie, nie możemy uciekać przed rozwijającą się chorobą udając, że jesteśmy zdrowi. Nie warto zaciągać kolejnych długów na spłatę już zaciągniętych zobowiązań. To złe lekarstwo. Prowadzi do uzależnienia się od zewnętrznego finansowania i zaciągania coraz to nowych kredytów, których oprocentowanie jest coraz większe.
Żeby tego uniknąć, trzeba rozmawiać z wierzycielami, bo wtedy można dopasować harmonogram spłat do naszych możliwości finansowych. W grę wchodzi zawieszenie spłaty kapitału lub/i odsetek, rozłożenie należności na dłuższy okres lub konsolidacja kredytów.