- Zanim wilk wrócił do lasu, przez dwa tygodnie przebywał na obserwacji. Weterynarze musieli mieć pewność, że nie jest chory na wściekliznę. W izolatce wilk nabrał sił i mógł w dobrej kondycji wrócić do lasu - opowiada Adam Gełdon z nadleśnictwa Spychowo.
Miejsce wypuszczenia wilka na wolność nie było przypadkowe. Wrócił do lasu tam, gdzie najczęściej przebywa wataha, od której najprawdopodobniej się odłączył. Zanim bowiem odbyła się akcja „przywrócić wilczka naturze", leśnicy ustalali lokalizację watahy.
Szczeniak trafił do lasu w miejscu, gdzie dorosłe wilki wyły spontanicznie i odpowiadały na wabienie. Przydatne okazały się także całoroczne obserwacje leśników z nadleśnictwa Nidzica, dzięki którym znaliśmy położenia wilczych nor z ostatnich kilku sezonów.
- Mamy nadzieję, że wataha go odnajdzie i bez problemu poradzi sobie w dorosłym życiu. Wszyscy liczymy na to, że dzięki zapachowi i wyciu pozostałe wilki szybko go zlokalizują, przyjmą z powrotem. Wierzymy też, że potwierdzą się słowa kanadyjskiego pisarza Farleya Mowata, który twierdzi, że „wśród wilków nie ma sierot" - mówi Adam Gełdon.