Było to w czasach, kiedy nikomu jeszcze się nie śniło, że nieboszczycy mogą nagrywać płyty (niektórzy po śmierci wydali ich zresztą więcej niż za życia, np. raper Tupac) czy pisać książki.

Nikt też nie mógł przewidzieć, że i u nas będą się zdarzać cudowne wskrzeszenia uśmierconych bohaterów literackich, bo też u progu lat 90. polski rynek książki przeżywał gwałtowne konwulsje (jak cała gospodarka) i nie sposób było przewidzieć, że zapanują na nim reguły prawdziwego show-biznesu. W tej dziedzinie jest już u nas dokładnie jak na Zachodzie, o którym ćwierć wieku temu tylko marzyliśmy. Tylko stawki są nieco inne. Niestety, dodam w imieniu pisarzy.

Czytaj więcej na Xiegarnia.pl