Reklama

Wino, kotlety i śnieg

W Południowym Tyrolu nie boją się łączyć narciarstwa z degustacją produktów lokalnych winnic - pisze Piotr Kościelniak.

Publikacja: 17.01.2014 14:56

Mogą Francuzi robić maratony Beaujolais Nouveau i winnic Medoc? Mogą. Nawet Polacy organizują bieg szlakiem lubuskich winnic. Na szczęście na takie połączenie sportu i konsumpcji nie trzeba czekać do września. W marcu włoski Południowy Tyrol organizuje w ośrodku Alta Badia podobną imprezę – tyle że dla narciarzy.

Pomysł jest stosunkowo nowy – pierwsze winiarskie safari na śniegu zorganizowano w 2011 roku. Dé dl vin – jak miejscowi w języku ladyńskim nazywają dzień, w którym w górskich chatach można próbować regionalnych win – okazał się marketingowym sukcesem przyciągającym narciarzy na stoki.

Wykupienie bransoletki-karnetu kosztuje 30 euro. W zamian zyskujemy prawo degustacji win w chatach należących do regionu narciarskiego Alta Badia (w tym roku mają to być Club Moritzino, Las Vegas, Bioch, I Tabla, Piz Arlara i Col Alt). W każdej mamy do wyboru kilka–kilkanaście win z określonego regionu lub wytwórni.

Schroniska i restauracje położone są na wysokości ok. 2000 metrów. Żeby się do nich dostać, trzeba pokonać łącznie co najmniej kilkanaście kilometrów na nartach. Na trasie można spotkać m.in. słynnego alpejczyka, członka reprezentacji Włoch Kristiana Ghedinę, który razem z innymi pokonuje drogę od stołu do stołu.

Na szczęście stoki Alta Badia nie należą do trudnych, w większości to łatwe (niebieskie) trasy nadające się dla początkujących narciarzy. I dla tych, którzy podczas testowania win nie wypluwają. Dla ambitnych tuż obok jest czarna Gran Risa, na której co roku odbywają się zawody Pucharu Świata.

Reklama
Reklama

A jest po co się trudzić. Choć Południowy Tyrol to niecały procent ogólnej powierzchni upraw winorośli we Włoszech, to właśnie stąd pochodzą najczęściej nagradzane wina. Charakterystyczne dla tego regionu odmiany to Gewürtztraminer, Vernatsch (nazywany czasem Schiava) i cięższy Lagrein doskonale pasujący do miejscowych potraw. Jako przekąski służą lokalne sery i kiełbasy oraz duma Południowego Tyrolu – speck, czyli dojrzewająca wędzona szynka. Jest też oliwa (w końcu to Włochy) i chleb z kminkiem (w końcu to Alpy). W razie czego jest też kotlet milanese, czyli typowy włoski kotlet cielęcy z kostką przypominający nasz schabowy. Zwolennicy miejscowej kuchni wybiorą jednak lokalne knedle – oczywiście ze speckiem.

Trzeba jednak uważać, bo kelnerzy zdecydowanie za szybko proponują po jedzeniu grappę. Co nie przeszkadza im pożegnać gości pędzących do następnej chaty (i następnych butelek wina) obłudnym „jedź ostrożnie". A wszystko to w otoczeniu oprószonych śniegiem i skąpanych w słońcu Dolomitów.

W tym roku Dé dl vin organizowany jest w niedzielę 30 marca. Jeżeli ktoś ma jednak wolny najbliższy tydzień, może popatrzyć na Chef's Cup – tym razem na nartach będą ścigać się najlepsi szefowie kuchni. Wino i pasta gwarantowane.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama