Reklama
Rozwiń

Amerykanin gra polskie piosenki

Znakomity koncert tria pianisty amerykańskiego Uriego Caine'a ukazał się ?na płycie „Szpilman" - pisze Marek Dusza.

Aktualizacja: 11.03.2014 08:39 Publikacja: 11.03.2014 08:07

Amerykanin gra polskie piosenki

Foto: materiały prasowe

– Przy odrobinie szczęścia Szpilman mógłby zostać polskim Gershwinem – powiedział kiedyś Uri Caine.

Te słowa wziął sobie do serca organizator Tzadik Festival w Poznaniu Tomasz Konwent i poprosił amerykańskiego pianistę, by przygotował aranżacje i zagrał kompozycje Władysława Szpilmana po swojemu. Tak w 2013 r. powstał projekt „Uri Caine plays Władysław Szpilman". Pianiście towarzyszyli Polacy: kontrabasista Ksawery Wójciński i perkusista Robert Rasz.

Uri Caine słynie z ekstrawaganckich interpretacji klasyków, nominację do Grammy otrzymał za album „The Othello Syndrome", na którym operę Verdiego potraktował z dużą swobodą i odrobiną szaleństwa. Natomiast do piosenek Szpilmana podszedł z szacunkiem.

– Usłyszałem w jego kompozycjach Polskę, bo Szpilman korzysta z waszych charakterystycznych form tanecznych, ale wyczuwam w niej także żydowskie akcenty. A w piosenkach urzekły mnie piękne melodie, znakomite operowanie nastrojami, subtelne poczucie humoru – mówi Caine.

Album otwiera temat „Nie wierzę piosence", potraktowany przez Caine'a w tradycyjnym, jazzowym stylu. Improwizacja rozwija się swobodnie, podkreślając radosny temat.  „Deszcz" stał się ciepłym, letnim deszczykiem, w którym wysokie dźwięki fortepianu sugestywnie imitują spadające krople.

Ciekawie  Uri Caine interpretuje biesiadne „Sto lat", doskonale wyczuwając beztroski charakter. Impreza u Caine'a rozwija się w szaloną zabawę, by wytracić impet w balladzie „Nie ma szczęścia bez miłości". Pianista potraktował ją tkliwie, to moment, by zachwycić się brzmieniem całego tria: perlistych akordów fortepianu i subtelnego akompaniamentu sekcji rytmicznej.

Bluesa „Do widzenia, Teddy" śpiewała niegdyś wspaniale Ludmiła Jakubczak. Uri Caine potraktował go w amerykańskim stylu, sięgając do jazzowego idiomu Oscara Petersona. Romantycznie rozpoczyna się temat „Zakochani", ale po kilku taktach pianista przyspieszył tempo i rozkołysał muzykę. Piękną piosenkę „W małym kinie" wykorzystał do rytmicznych eksperymentów, grając nieparzyste rytmy przy czujnym akompaniamencie kontrabasu i perkusji.

Na bis muzycy pozwolili sobie na impresję inspirowaną twórczością Szpilmana z freejazzowymi akcentami, w których Uri Caine czuje się jak ryba w wodzie, a nasi muzycy z radością mu wtórowali.

Marek Dusza

– Przy odrobinie szczęścia Szpilman mógłby zostać polskim Gershwinem – powiedział kiedyś Uri Caine.

Te słowa wziął sobie do serca organizator Tzadik Festival w Poznaniu Tomasz Konwent i poprosił amerykańskiego pianistę, by przygotował aranżacje i zagrał kompozycje Władysława Szpilmana po swojemu. Tak w 2013 r. powstał projekt „Uri Caine plays Władysław Szpilman". Pianiście towarzyszyli Polacy: kontrabasista Ksawery Wójciński i perkusista Robert Rasz.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem