– Przy odrobinie szczęścia Szpilman mógłby zostać polskim Gershwinem – powiedział kiedyś Uri Caine.
Te słowa wziął sobie do serca organizator Tzadik Festival w Poznaniu Tomasz Konwent i poprosił amerykańskiego pianistę, by przygotował aranżacje i zagrał kompozycje Władysława Szpilmana po swojemu. Tak w 2013 r. powstał projekt „Uri Caine plays Władysław Szpilman". Pianiście towarzyszyli Polacy: kontrabasista Ksawery Wójciński i perkusista Robert Rasz.
Uri Caine słynie z ekstrawaganckich interpretacji klasyków, nominację do Grammy otrzymał za album „The Othello Syndrome", na którym operę Verdiego potraktował z dużą swobodą i odrobiną szaleństwa. Natomiast do piosenek Szpilmana podszedł z szacunkiem.
– Usłyszałem w jego kompozycjach Polskę, bo Szpilman korzysta z waszych charakterystycznych form tanecznych, ale wyczuwam w niej także żydowskie akcenty. A w piosenkach urzekły mnie piękne melodie, znakomite operowanie nastrojami, subtelne poczucie humoru – mówi Caine.
Album otwiera temat „Nie wierzę piosence", potraktowany przez Caine'a w tradycyjnym, jazzowym stylu. Improwizacja rozwija się swobodnie, podkreślając radosny temat. „Deszcz" stał się ciepłym, letnim deszczykiem, w którym wysokie dźwięki fortepianu sugestywnie imitują spadające krople.