Ta najważniejsza brzmi inaczej: czy życie aktorki, która sukcesy odnosiła pół wieku temu i wcześniej, może ciekawić współczesnego czytelnika? A jednak jej legenda trwa, bo Audrey Hepburn była prawdziwą gwiazdą, kimś niezwykłym i niepowtarzalnym.
Nie emanowała seksem i blaskiem, jak sławy jej czasów: Rita Hayworth, Lana Turner, Marilyn Monroe i Elizabeth Taylor. Ale też nie była podlotkiem, jak Debbie Reynolds czy Natalie Wood. „Szła własną drogą – pisze o Audrey Hepburn jej biograf, Alexander Walker – a w jej oczach błyszczała ciekawość, nie pożądanie".
Młode kobiety na całym świecie chciały mieć takie oczy jak ona, więc kopiowały jej sposób makijażu. Obcinały włosy, „na urwisa", bo Audrey Hepburn taką fryzurę zaprezentowała w „Rzymskich wakacjach". A Billy Wilder, reżyser innego jej słynnego filmu, „Sabrina", powiedział, że jest „dziewczyną, która sprawi, że biust stanie się niemodny".
Wszyscy ulegali jej czarowi. Wykaz ról Audrey Hepburn nie jest zbyt obszerny, ale dominują w nim filmy, którymi zawładnęła całkowicie, mimo że miała znakomitych partnerów: „Wojna i pokój" – gwiazdorska adaptacja powieści Tołstoja, „Zabawna buzia", „Śniadanie u Tiffany'ego", „Szarada", „Jak ukraść milion dolarów" i kilkanaście innych.