Tacy muzycy jak Plant mogą wszystko. Kiedy dowiedział się, że ma zagrać na Festiwalu Legend Rocka, powiedział, że nie jest chodzącą historią gatunku, tylko wciąż aktywnym muzykiem. Stąd nowa nazwa imprezy wymyślona specjalnie dla koncertu Planta.
Są też dobre wieści dla fanów Led Zeppelin, którzy wybierają się na jedyny polski koncert wokalisty. Od lat odmawia udziału w comebacku Zeppelinów, na szczęście nie unika wykonywania ich największych przebojów podczas solowych koncertów. W Wielkiej Brytanii na 13 piosenek składających się na repertuar wieczoru – blisko połowa pochodziła z repertuaru stworzonego z Jimmym Page,em. Plant śpiewa „Black Dog", „Rock and Roll", „The Wanton Song", „The Lemon Song", „Trampled Under Foot" oraz fragmenty „Dazed and Confused" i „Whole Lotta Love".
Muzyka polityczna
W jednym z ostatnim wywiadów, udzielonych portalowi „The Quietus.com", Plant przyznał, że w jego dorobku można wyodrębnić zestaw płyt akustycznych, które są punktem wyjścia nagrania najnowszego „Lullaby and... The Ceaseless Roar". To solowy album „Mighty Re-Arranger" i „Led Zeppelin III".
– Zawsze byłem pod wielkim wrażeniem amerykańskich artystów, którzy tworząc muzykę, wypowiadają się na tematy społeczne i polityczne, i to w tak dobitny sposób, że są stawiani pod pręgierzem przez polityków, co było na porządku dziennym w czasach prezydenta Richarda Nixona – powiedział Robert Plant. – Z tych powodów napisałem „Immigrant Song".
Robert Plant nawiązuje do piosenki z „Led Zeppelin III" i przygody zespołu z 1970 roku, gdy odwiedził Islandię na zaproszenie tamtejszego rządu.
– Wszystko miało być wspaniale, tymczasem trafiliśmy na strajk – wspomina Plant. – Na szczęście uniwersytet w Rejkiaviku zaprosił nas do swojej sali i skończyło się happy endem. Jednak Islandia zmieniła naszą świadomość. „Immigrant song" opowiada o tym, że życia nie da się zaplanować, bo wszystko ciągle się zmienia.