Kanadyjczyk ormiańskiego pochodzenia nie może powtórzyć sukcesu ani niepokojącego „Słodkiego jutra” ani ani ciekawej refleksji na temat wolności, przemocy i prawdy z „Araratu”. W pokazywanym w Wenecji „Remember” wrócił do rozliczeń z nazizmem. Zrobił film o mieszkającym w Stanach, starym, dementnym człowieku, który po śmierci żony, kierowany przez swojego równie starego i schorowanego przyjaciela postanawia odszukać i zabić byłego niemieckiego oficera, który w czasie II wojny światowej, w Auschwitz, zamordował ich rodziny.
Zew odwiedza kolejne osoby, które nazywają się Rudy Kurlander. Trzech okazuje się nie tą osobą, jakiej szuka. Czwarty to rzeczywiście człowiek odpowiedzialny za zbrodnie w Auschwitz. Ale tu widza czeka zaskoczenie.
„Remember” jest rozliczeniem z czasem Holocaustu, opowieścią o odpowiedzialności za zbrodnie, dla których nie ma przedwanienia. Także o tym, jak byli naziści tej odpowiedzialności unikali, często uciekając do Ameryki, Kanady, Argentyny. Egoyan zaproponował film o nieskomplikowanej budowie, dość łopatologiczny. Ale jego wielkim atutem jest obsada, cała plejada znakomitych starych aktorów z Christopherem Plummerem, Martinem Landauem, Bruno Ganzem i Jurgenem Prochnowem na czele.
— Urodziłem się w 1941 roku, pamiętam koniec wojny, który przeżyłem w Berlinie — powiedział mi Jurgen Prochnow. — Mam w pamięci takie dziecięce wspomnienie koszmaru, strachu, bombardowań. Ale myślę, że trzeba do tamtego czasu wracać. Pokazywać go z różnych punktów widzenia.
Wtóruje mu Bruno Ganz: