Camerimage 2016: Michael Chapman laureatem Złotej Żaby za całokształt twórczości

Camerimage 2016. Znakomity operator Michael Chapman jest laureatem Złotej Żaby za całokształt twórczości.

Aktualizacja: 14.11.2016 17:41 Publikacja: 14.11.2016 16:29

Na planie „Wściekłego byka”. Robert De Niro (z lewej), Martin Scorsese (w środku) i Michael Chapman

Na planie „Wściekłego byka”. Robert De Niro (z lewej), Martin Scorsese (w środku) i Michael Chapman (z prawej).

Foto: Archiwum Michaela Chapmana

„Kadrowanie jest jak rysunek, a ustawianie światła jak malowanie" – mawia. Za kilka dni, 21 listopada, skończy 81 lat, ale nikt by mu tyle nie dał. Trzyma się znakomicie. To jemu zawdzięczamy fascynujące ujęcia bokserskiej walki LaMotty z „Wściekłego byka". Pracował z Martinem Scorsesem, Halem Ashbym, Philipem Kaufmanen, Martinem Rottem, Michaelem Catonem-Jonesem, Ivanem Reitmanem, Robertem Townym.

Urodził się w 1935 roku na przedmieściach Bostonu, ale jego rodzina przeprowadziła się do małego miasteczka, w którym młody chłopak niewiele miał do roboty. Pustkę wypełniało mu kino.

– W czasach mojego dorastania nie było jeszcze telewizji. Tylko filmy dostarczały informacji i rozrywki. Jak byłem małym chłopakiem, stale jeździłem do najbliższego kina, oglądałem westerny, kreskówki, co się dało. Wtedy kwitła kultura filmowa, szkoła woziła dzieci do kina autokarami. Pamiętam, jakie wielkie wrażenie robiły na mnie czarno-białe kroniki filmowe pokazywane przed filmami – opowiadał Chapman w jednym z wywiadów o dzieciństwie.

Rodzina była niezamożna, nauka droga, ale Chapman dostał stypendium i studiował w Columbia University.

– Wpadłem w artystyczno-rozrywkowe życie nowojorskie – śmieje się. – To był czas bitników, taki styl obowiązywał. I znów łaziłem stale do kina, rano płaciłem 50 centów za bilet, oglądałem film, wychodziłem na hamburgera i piwo, wracałem do kina. Oglądałem klasykę, obrazy klasy B i C. Wszystko. Ale nie miałem jeszcze wtedy bladego pojęcia, że kiedyś sam będę robił filmy. Nie miałem takich aspiracji.

Gdy został wcielony do wojska, skierowano go do pracy w dziale śledzącym poczynania Rosji w dziedzinie zbrojenia. Po wycieku informacji do „New York Timesa" na wszelki wypadek dowództwo wysłało go na Grenlandię. Spędził tam w bazie wojskowej rok. „Co tam było za światło!" – wspomina dzisiaj.

Asystent przy „Klute"

Po powrocie do Nowego Jorku ożenił się z córką operatora, emigranta z Francji, i to teść wciągnął go do przemysłu filmowego. Chapman pracował przy reklamach, potem był asystentem operatora Gordona Willisa przy „Klute" Pakuli, „Ojcu chrzestnym" Coppoli, „Złym towarzystwie" Bentona. Podpatrywał jego styl filmowania, sposób budowania kadrów. Prowadził też kamerę w „Szczękach".

– Nikt wtedy jeszcze nie słyszał o Stevenie Spielbergu, nie mieliśmy świadomości, że film stanie się przebojem. Mieliśmy opóźnienia w zdjęciach, w Universalu się denerwowali, kończyły nam się hotele. Ale było świetnie. Wspominam ten czas jako wielką radość.

W 1972 roku zadebiutował jako samodzielny operator w filmie „Ostatnie zadanie" Hala Ashbyego, zaraz potem przyszedł „Biały świt" Philipa Kaufmana. Już wiedział, że jego światem jest kino. A w 1975 roku dowiedział się, że Martin Scorsese szuka operatora do skromnego filmu „Taksówkarz". I dostał tę robotę.

– Byliśmy zafascynowani scenariuszem Paula Schredera. A ci aktorzy! Fantastyczna przygoda. Niełatwa, filmowaliśmy na ulicach Nowego Jorku, nie zawsze mieliśmy pieniądze i pozwolenia, by je zamykać. „Taksówkarz" sprawia wrażenie filmu niemal paradokumentalnego, ale on miał bardzo precyzyjną koncepcję artystyczną. Z Martym odbieraliśmy na tych samych falach. On i Robert De Niro są nowojorczykami, znają to miasto od podszewki.

Ze Scorsesem zrealizował jeszcze kilka filmów, przede wszystkim „Wściekłego byka".

– Nigdy przedtem nie kręciłem na taśmie czarno-białej. Na dodatek nigdy praktycznie nie zajmowałem się fotografią. To była jazda bez trzymanki.

Wielkie i małe budżety

Ale dumny jest też z innych swoim filmów, na przykład tych zrealizowanych z Philipem Kaufmanem:

– Nie było w nich wielkich gwiazd, nie miały wielkich budżetów, ale były bardzo inteligentnie zrealizowane – przyznaje.

Sam w 1983 roku zrobił „Tylko prawidłowe zagrania".

– Każdy operator powinien wyreżyserować sam przynajmniej jeden film – mówi. – Bo czasem stoimy na planie, myśląc: „Źle, bez sensu". „Tylko prawidłowe zagrania" zrobiłem także dla moich dwóch starszych synów, bo rozwiodłem się z ich matką i przez to rzadziej się widywaliśmy. Dlatego próbowałem opowiedzieć o relacji ojców i dzieci.

W latach 80. Chapman robił zdjęcia do wysokobudżetowych filmów produkowanych przez wielkie studia, m.in. „Pogromców duchów" i „Gliniarza w przedszkolu" Reitmana. „Doc Hollywood" Catona-Jonesa, „Ściganego" Davisa. Potem były m.in. „Lęk pierwotny" Hoblita, „Tylko miłość" Reinera.

Dziś pracuje mniej. Ostatni film fabularny nakręcił w 2007 roku. – 14-godzinny dzień zdjęciowy wydaje mi się teraz dłuższy niż kiedyś – przyznaje. Ale też wzdycha, że telewizja z kilkuset kanałami, DVD, internet sprawiają, że widz może szukać podniet, inspiracji, rozmowy wszędzie. Głos kina nie brzmi już tak mocno, choć wciąż ruchome obrazy mają siłę. Ale jak dobrze, mając osiemdziesiątkę, spojrzeć wstecz i móc o zawodzie, który wykonywało się całe życie, powiedzieć: „Trzeba w nim być artystą i atletą, trzeba mieć serce i rozum. To najcudowniejsza praca".

„Kadrowanie jest jak rysunek, a ustawianie światła jak malowanie" – mawia. Za kilka dni, 21 listopada, skończy 81 lat, ale nikt by mu tyle nie dał. Trzyma się znakomicie. To jemu zawdzięczamy fascynujące ujęcia bokserskiej walki LaMotty z „Wściekłego byka". Pracował z Martinem Scorsesem, Halem Ashbym, Philipem Kaufmanen, Martinem Rottem, Michaelem Catonem-Jonesem, Ivanem Reitmanem, Robertem Townym.

Urodził się w 1935 roku na przedmieściach Bostonu, ale jego rodzina przeprowadziła się do małego miasteczka, w którym młody chłopak niewiele miał do roboty. Pustkę wypełniało mu kino.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"