Reklama

Muzyka, którą można grać mądrze lub zamienić ją w cyrk

Dla Chopina przy fortepianie zasiadł nawet wielki Daniel Barenboim, ale najpiękniej zagrał jednak Evgenij Kissin

Publikacja: 01.03.2010 01:00

Evgenij Kissin interpretuje Chopina zgodnie z tradycją wielkiej szkoły rosyjskiej

Evgenij Kissin interpretuje Chopina zgodnie z tradycją wielkiej szkoły rosyjskiej

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Karierę zaczynał jako pianista, dziś Daniel Barenboim jest przede wszystkim dyrygentem. Dla Warszawy przygotował recital złożony z utworów Chopina. Zagrał w niedzielę tak, jak na dojrzałego artystę przystało, bez pośpiechu, w spokojnych, wyważonych tempach.

Czasami – w finale Sonaty b-moll czy Polonezie As-dur – słychać było, że Barenboim nie dysponuje już błyskotliwą techniką. Były to jednak interpretacje mądre, przykuwające uwagę, a oryginalne walce pozostaną na długo w pamięci.

Ci, którzy twierdzili, że ośmiodniowy maraton z okazji 200. rocznicy urodzin Chopina zmęczy wszystkich, powinni to odwołać. Publiczność z dnia na dzień coraz tłumniej szturmowała Filharmonię Narodową. A co najważniejsze – ten cykl koncertów stał się pasjonującą konfrontacją artystyczną.

Jeśli odrzucimy interpretację skrajną Ivo Pogorelicia, który funkcjonuje w charakterze cyrkowego dziwoląga, jakiejś kobiety z brodą, to reszta wykonawców udowodniła, że muzykę Chopina można odczytać na wiele sposobów. Zupełnie inaczej zabrzmiał choćby koncert f-moll w ujęciu Evgenija Kissina i Janusza Olejniczaka.

Ten pierwszy jest wspaniałym kontynuatorem tradycji dawnych wirtuozów oraz wielkiej szkoły rosyjskiej. Chopin Kissina jest bardziej monumentalny, ale nieprzerysowany. Zachwycają proporcje i piękne brzmienie nawet, gdy on gra mocne forte. A Kissin swe niebywałe umiejętności i talent podporządkowuje kompozytorowi.

Reklama
Reklama

Kiedy zaś przy XIX-wiecznym fortepianie zasiada Janusz Olejniczak, koncert f-moll zmienia się w poetycką impresję. Polak oczarowuje kaskadą delikatnych dźwięków, ulotnością nastrojów, ale wie też, jak osiągnąć bogatą dynamikę. Coraz częściej zresztą Chopina grywa się na starych instrumentach, w czym ogromna zasługa Fransa Brüggena i jego Orkiestry XVIII Wieku, której nie mogło zabraknąć na urodzinowych koncertach. A do ulubionych solistów holenderskiego dyrygenta należy Argentyńczyk Nelson Goerner.

Ten pianista późniejszą karierą udowodnił, że jury Konkursu Chopinowskiego pomyliło się, nie przyznając mu nagrody. Trzeba ogromnej muzykalności i wrażliwości, by z takim wyczuciem stylu zinterpretować Wielkiego Poloneza Es-dur, jak uczynił to Goerner z Orkiestrą XVIII Wieku.

Chopin jest doskonały w Walcu cis-moll Kissina, pozbawiony ckliwości w mazurkach Murraya Perahii, romantycznie niespokojny w Nokturnie Des-dur Barenboima, a salonowo staroświecki w koncercie e-moll Nikołaja Demidenki.

Dzisiaj w Operze Narodowej przypomnimy sobie, jak Chopina interpretują Dang Thai Son i Garrick Ohlsson. Przekonamy się też, czy 10 lat po zwycięstwie w warszawskim konkursie dojrzałość osiągnął Chińczyk Yundi.

Karierę zaczynał jako pianista, dziś Daniel Barenboim jest przede wszystkim dyrygentem. Dla Warszawy przygotował recital złożony z utworów Chopina. Zagrał w niedzielę tak, jak na dojrzałego artystę przystało, bez pośpiechu, w spokojnych, wyważonych tempach.

Czasami – w finale Sonaty b-moll czy Polonezie As-dur – słychać było, że Barenboim nie dysponuje już błyskotliwą techniką. Były to jednak interpretacje mądre, przykuwające uwagę, a oryginalne walce pozostaną na długo w pamięci.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Reklama
Reklama