Niemal codzienne napływają do rady prośby rodziców o pozytywne orzeczenie na temat ich pomysłu na imię dla dziecka. Wśród najdziwniejszych propozycji, jakie pojawiły się ostatnio, są Anioł, Nick i Brooklyn.
- Na listy odpowiada głównie przewodniczący RJP, czyli prof. Andrzej Markowski, a także prof. Aleksandra Cieślikowa oraz ja -mówi "Rz" dr Katarzyna Kłosińska, sekretarz rady. - Gdy przedstawiamy nasze opinie na posiedzeniach, na ogół zgadza się z nami cały 38-osobowy skład. Wyjątkiem było XV plenum, kiedy to prof. Irena Bajerowa sprzeciwiła się uznaniu form Tola i Zula za zdrobniałe. Tym samym weszły one do polskiego kanonu jako imiona samodzielne.
Rada Języka Polskiego, opiniując propozycje rodziców, analizuje ich zgodność z art. 50 ustawy - Prawo o aktach stanu cywilnego. Według niego: "Kierownik urzędu stanu cywilnego odmawia przyjęcia oświadczenia o wyborze dla dziecka więcej niż dwóch imion, imienia ośmieszającego, nieprzyzwoitego, w formie zdrobniałej oraz niepozwalającego odróżnić płci".
Rada opracowała też własne kryteria, według których w naszym kraju należy nadawać imiona zgodne z polską pisownią (a więc Ksawery, nie Xavier) i nie mogą być nimi nazwy pospolite (poziomka, dąb), chyba że są usankcjonowane jako imiona, tak jak jagoda czy róża.
Mimo tych ograniczeń RJP przyjmuje argumenty rodziców i wiele nietypowych imion akceptuje. Imię Michał Anioł zostało uznane, bo jest polską wersją Michael Angelo. Opieńka nie zaakceptowano. W takiej sytuacji rodzice mogą się odwołać do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie tak dawno głośno było o wygranej sprawie rodziców z Zachodniopomorskiego, którzy chcieli dać swemu synowi na drugie imię Dąb. "Nie jest rzeczą urzędnika bycie cenzorem gustów obywateli w zakresie nadawania imienia ich nowo narodzonemu dziecku" -oświadczył sąd, uzasadniając wyrok.