W sklepie stołecznego szpitala im. św. Zofii leżą bezbarwne, gumowe kółeczka z czubkiem niewiadomego zastosowania. To osłonki laktacyjne. – Po co? – pyta młoda mama. – Żeby nie bolało, gdy dziecko ssie. Piersi szybciej goją się pod osłonką – wyjaśnia pielęgniarka. Gdy potencjalna klientka zastanawia się, czy kupić silikonowe czy kauczukowe, pielęgniarka dodaje życzliwie: – Odradzałabym jednak. Niech pani pomyśli, co czuje maluch, ssąc przez plastik. Poza tym można tu kupić korektor sutka, odciągacz pokarmu, który naśladuje ssanie dziecka (tak!), a także silikonowe muszle laktacyjne. Okrągłe, wypukłe, z otworami do cyrkulacji powietrza. Są jak elementy plastikowej zbroi. Założone podkreślają i tak duży, bo pełen mleka biust. Kobieta wygląda w nich jak Lara Croft. Dzięki tym seksownym muszlom, które gromadzą nadmiar pokarmu, nie dochodzi do bolesnego zapalenia.
Przeciętny niemowlak produkuje ponad tonę zużytych pieluch. To nie przesada. Jeśli przyjmiemy, że dziennie maluch potrzebuje pięciu pieluch, to w ciągu dwóch lat zużyje ich 3650. Waga zużytej pieluchy to ok. 30 dkg. Całkowity odpad wynosi więc 1095 kg. Koszt jednorazowych pieluch wynosi w tym samym czasie około 3 tys. zł (jedna kosztuje około 80 gr). Popularne pampersy, choć wygodne, są jak większość jednorazowych pieluch nieekologiczne. Złożone są m.in. z wkładu chłonnego (zazwyczaj dla zwiększenia nasiąkliwości wypełnionego żelowym absorberem), folii nieprzepuszczalnej (polietylen), pasków lepiących, rzepów i gumek. Pampersy nie ulegają recyklacji ani biodegradacji. Trzeba je składować na wysypiskach (200 lat!) lub spalać. Są jednorazowe pieluszki ekologiczne. Produkuje je m.in. firma Moltex. Nie są bielone chlorem i ulegają biodegradacji. Paczka 48 pieluch kosztuje ok. 11 euro. W Polsce dostępne są tylko w jednym sklepie wysyłkowym