- Tradycyjnie na cmentarze chodziło się 2 listopada, w dzień zaduszny. W tej chwili ten zwyczaj zanika, większość osób wybiera się na groby pierwszego listopada, bo jest to po prostu dzień wolny od pracy - tłumaczy Małgorzata Kunecka, etnolog.
Pamięć o anonimowych męczennikach
Dzień Wszystkich Świętych, 1 listopada, został ustanowiony przez kościół w 835 roku, aby uczcić pamięć anonimowych świętych męczenników, których tak wielu było w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Nie był to dzień żałobny i do dzisiaj nie jest.
- Jeśli spojrzymy na kościoły Wszystkich Świętych zauważymy, że są one wyjątkowo duże - opowiada Małgorzata Kunecka - uznawano bowiem, że kościół, który ma tylu patronów, musi być wyjątkowo okazały.
Dzień zaduszny wprowadził do kalendarza św. Odilon, opat klasztoru w Cluny. Chciał w ten sposób uporządkować i nadać chrześcijański rys kultowi zmarłych, na który wcześniej składało się bardzo wiele świąt pogańskich.
Nakarmić dusze zmarłych
Bardzo istotna była dla chrześcijan noc z pierwszego na drugiego listopada. Wierzono, że dusze zmarłych wracają wówczas na Ziemię. Dlatego zostawiano wówczas jedzenie dla dusz - w domu, albo na parapecie za oknem. Był to rodzaj ofiary dla zmarłych; ludzie martwili się, gdy jedzenie z parapetu nie znikało, bo oznaczało to, że dusza nie mogła z jakichś powodów przyjść do swojego domu.