Rz: Piętnasta edycja Probaltiki to dobry moment na podsumowania…
Henryk Giza:
Pomysł festiwalu zrodził się z chwilą upadku Związku Radzieckiego i mojego wcześniejszego kontaktu z praktycznie nieznaną u nas muzyką krajów nadbałtyckich i jej twórcami. Najlepszą formą spotkania i wzajemnego poznania wydał mi się festiwal, na którego pierwszą edycję zaprosiłem artystów z Litwy, Łotwy, Estonii, jak i z Rosji, Finlandii, Niemiec, Szwecji, Danii. Za zadanie mieli wykonać dzieła swoich narodowych kompozytorów. I tak spotykamy się co rok, tradycyjnie inaugurując Probaltikę 1 maja. Gościliśmy do tej pory 6 tys. artystów, którzy zagrali ponad 450 koncertów. Przez ten czas niewiele się zmieniło, może tylko techniki współczesnej komunikacji ułatwiają nam organizację. Kiedyś przesłanie partytury czy zdjęcia zajmowało trzy tygodnie, a obecnie, dzięki komputerom, dzieje się to natychmiast. Granice Zjednoczonej Europy są otwarte, jedynie problem wiz dla muzyków rosyjskich nastręcza nam czasem kłopotów. O dziwo, przez te 15 lat nie powstał żaden konkurencyjny festiwal o tym profilu. Można powiedzieć, że staliśmy się ważnym ogniwem integracji kulturalnej tej części Unii – nie jest więc pewnie zaskoczeniem, że jest to jedyny festiwal mający patronat Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Symbolem tej integracji jest tradycja Europejskiej Orkiestry Symfonicznej Probaltica, którą co roku formujemy z muzyków poszczególnych zespołów dla wykonania kilku utworów. Tym razem będą to dzieła Stanisława Moniuszki, Carla Nielsena i Piotra Czajkowskiego.
Czy z muzycznymi gwiazdami Probaltiki bywają gwiazdorskie problemy?
Kłopoty mamy tylko czasami – właśnie przy konstruowaniu naszej wyjątkowej Europejskiej Orkiestry Symfonicznej, a dokładniej przy ustawianiu muzyków przy pulpitach. Artysta grający na pierwszym miejscu traktowany jest jako naturalny lider zespołu, a tutaj zdarza się, że wybitny koncertmistrz konkretnej orkiestry trafia, dajmy na to, do trzeciego pulpitu. Muszę więc przedtem wytłumaczyć, że absolutnie wszyscy są dla nas bezcenni i świetni. Zwykle też kolejność muzyków zmienia się wraz z programem – koncertmistrzami zostają muzycy z krajów, z których pochodzą kompozytorzy wykonywanych dzieł.