Dzisiejsza Żelazowa Wola bardzo różni się od tej, jaką znał Chopin. Za jego życia budynek, w którym teraz znajduje się muzeum, był oficyną dworu Kacpra i Ludwiki Skarbków. Ojciec kompozytora Mikołaj był guwernerem dzieci właściciela majątku.
– Wiemy, że Chopinowie zajmowali prawą części tej oficyny, patrząc od strony obecnego głównego wejścia. Ich mieszkanie miało prawdopodobnie trzy lub cztery pomieszczenia – mówi kurator muzeum Dom Urodzenia Fryderyka Chopina Anna Łęgowska-Radosz. – Zarówno na zewnątrz, jak i w środku budynek był skromniejszy, ale jego podział przestrzenny się nie zmienił. Nasze badania archiwalne i architektoniczne potwierdzają, że na pewno w tej oficynie urodził się Fryderyk Chopin. Kiedy miał kilka miesięcy, razem z rodziną wyjechał do Warszawy. Potem Chopinowie przyjeżdżali z odwiedzinami do Skarbków wyłącznie na wakacje i w święta Bożego Narodzenia.
Przez Żelazową Wolę, podobnie jak przez Polskę, przetoczyły się wojny i powstania. Dziwnym zbiegiem okoliczności i szczęścia z całego dworu ocalał tylko budynek oficyny. Potrzeba było jednak wiele czasu i wysiłku, by powstało tam muzeum.
– W 1859 roku Żelazowa Wola trafiła w ręce Adama Towiańskiego, który jedną z izb lewej oficyny poświęcił pamięci kompozytora. Zamierzał także ufundować tam kaplicę. Niestety, z przyczyn finansowych nie zrealizował pomysłu – dodaje Anna Łęgowska-Radosz. – Potem właścicielem Żelazowej Woli został Aleksander Pawłowski, który doprowadził to miejsce do całkowitej ruiny. Dopiero w 1891 roku, za sprawą rosyjskiego kompozytora Mili Bałakirjewa, utworzony został specjalny komitet. Jego zadaniem miało być wykupienie majątku z rąk prywatnych i zorganizowanie muzeum.
Przed pierwszą wojną światową nie udało się tego zrobić. W 1918 roku Żelazową Wolę rozparcelowano. Właścicielem gruntu, na którym stała oficyna, został chłop Roch Szymaniak. W 1926 roku powołano do życia Warszawskie Towarzystwo Miłośników Domu Chopina, a w Sochaczewie – Komitet Chopinowski. Te dwa zespoły zbierały fundusze i walczyły o wykupienie budynku z rąk prywatnych. W końcu się udało.