Kiedyś była kawa, potem i ciasteczka. Teraz za to dają tam wino i szampana. Ale nie w kawiarniach, tylko w salonach fryzjerskich Sztokholmu.
– Klienci to bardzo doceniają i lubią się w ten sposób zrelaksować – mówi „Rz” właścicielka salonu fryzjerskiego Les Blondes Annika Pellegrini. Wino i szampana oferujemy im jednak dopiero od piątku po południu i oczywiście nie wpływa to na cenę obcięcia włosów – dodaje.
Ze względu na to, że nie chodzi tu o zysk, tylko o sposób na wyróżnienie się wśród salonów stolicy Szwecji, gdzie założono ich po prostu za wiele, fryzjerzy nie muszą się starać o licencję na serwowanie trunków.
Alkoholu nie mogą jednak używać jako chwytu reklamowego. Szwecja jest krajem, w którym sprzedaż używek ograniczona jest jedynie do sieci sklepów monopolowych. Z polskiego punktu widzenia takie zasady w liberalnym państwie wydawać się mogą bardzo restrykcyjne.
Jeżeli zatem wina kupić nie sposób w sklepie czy na stacji benzynowej, to z jakiej racji miałoby być ono osiągalne w czasie, gdy się farbuje włosy?