Oni zagrają na festiwalu

Aktualizacja: 07.08.2008 15:49 Publikacja: 07.08.2008 12:18

Kevin Kenner

Kevin Kenner

Foto: NFC

Bez tych trzech artystów trudno już sobie wyobrazić kolejne edycje warszawskiej imprezy. Są zaś tak interesującymi pianistami, że ich gra zawsze podoba się słuchaczom.

O ile Kevin Kenner i Dang Thai Son dali się poznać już wcześniej na Konkursach Chopinowskich, o tyle Kristian Bezuidenhout jest odkryciem festiwalu. To artysta zadziwiająco dojrzały, choć ma niespełna 30 lat. Urodził się w RPA, edukację muzyczną rozpoczął jako dziesięciolatek w Australii, na dalsze studia pojechał jednak do Europy i tu już pozostał. Wiele koncertuje także w Ameryce, Azji i Australii.

Specjalnością Kristiana Bezuidenhouta jest muzyka XVIII stulecia. Grywa ją zarówno na klawesynie, pianoforte, jak i na współczesnych fortepianach. Doskonale potrafi wydobyć niuanse brzmieniowe tych instrumentów. Dwa lata temu zachwycił festiwalową publiczność subtelnymi interpretacjami koncertów Mozarta, w ubiegłym roku zagrał III i IV koncert fortepianowy Beethovena. Teraz znów wraca do tego kompozytora, z Orkiestrą XVIII Wieku wykona jego I i II koncert (28 i 29.08). Po raz pierwszy zdecydował się też na cały recital (26.08) z utworami Beethovena, Fielda i Schuberta.

Dang Thai Son nie ukrywa natomiast, że Chopin to jego ulubiony kompozytor. Nagrał 12 płyt z jego utworami, a wydana w 2003 r. w Japonii biografia Danga nosi podtytuł „Pianista ukochany przez Chopina”. Polaków zafascynował występem w Konkursie Chopinowskim w 1980 r. i nawet fakt, że jurorzy pozbawili wówczas I nagrody Ivo Pogorelicia, nie zmienił uznania publiczności dla talentu i wrażliwości młodego pianisty z Wietnamu.Bezpośrednio po konkursowym sukcesie Dang Thai Son nie podbił świata od razu. Jego kariera rozwijała się powoli, ale konsekwentnie, a jego pianistyczna sztuka z latami nic nie traci ze swej delikatności. A Dang Thai Son wciąż chętnie grywa Chopina, dodając do niego subtelnych Francuzów – Debussy’ego czy Ravela. Na festiwalu wykona koncert f-moll Chopina (31.08).

Konkursowym zwycięstwem w 1990 r. zwrócił na siebie także uwagę Kevin Kenner. Tylko nieliczni wiedzą zresztą, że startował już dziesięć lat wcześniej. Miał wówczas zaledwie 17 lat i nawet zdobył m.in. nagrodę specjalną jury, ale nie został zakwalifikowany do finału.Urodzony w Baltimore, podróżujący po całym świecie, 45-letni Kevin Kenner w sposób szczególny związany jest z Polską. Przyjechał do nas jeszcze przed konkursem w 1980 r., uczył się u polskich pedagogów, m.in. u Ludwika Stefańskiego, potem wielokrotnie wracał. Od kilku lat mieszka z rodziną w Krakowie.

Podobnie jak Dang Thai Son jest artystą wrażliwym, lirykiem przy fortepianie, cenionym szczególnie za interpretacje utworów Chopina. Lubi jednak podejmować artystyczne wyzwania, przed rokiem zaskoczył na festiwalu ciekawymi wykonaniami koncertu a-moll Griega oraz IV symfonii „Koncertującej” Szymanowskiego. W tym roku wraca do Chopina, zagra koncert f-moll (28.08), po raz pierwszy na fortepianie historycznym.

26 sierpnia

Nazwiska tych artystów z pewnością warto zapamiętać. Ich kariery zaczęły się po sukcesach konkursowych. Urodzony w 1970 r. Markus Groh jest pierwszym Niemcem, który zwyciężył w Brukseli w Konkursie Królowej Elżbiety (1995). Młodszy od niego o 11 lat Szwajcar Gilles Vonsattel triumfował w 2006 r. w konkursie w Genewie.W działalności koncertowej obaj podbili przede wszystkim publiczność amerykańską, zresztą Vonsattel ukończył nowojorską Juilliard School of Music. Groh wolał pedagogów niemieckich, uczył się u Konrada Richtera w Berlinie oraz u Hansa Leygrafa w Berlinie i Salzburgu. Dziś określany jest jako pianista o nieprawdopodobnej sile i wyobraźni dźwięku, słynne stały się już jego interpretacje utworów Liszta. Vonsattel grywa bardzo różną muzykę – od Bacha do Xenakisa, chętnie także występuje z zespołami popowymi i rockowymi. Mimo młodego wieku w USA, gdzie obecnie prowadzi też kursy mistrzowskie. W ubiegłym roku dał interesujący recital na warszawskim festiwalu, więc otrzymał kolejne zaproszenie, tym razem zagra II koncert Bartoka.

Markus Groh przyjeżdża po raz pierwszy ze swą popisową interpretacją koncertu Liszta. Wykona także „Konzertstück” Webera.

31 sierpnia

– Moi ulubieni kompozytorzy to: Wagner, Bruckner i Richard Strauss – mówi artysta. Dziwne to wybory, bo przecież żaden z nich nie pisywał muzyki fortepianowej. Ale ta wielka trójka określa muzyczny świat, w którym chętnie porusza się Francois-Frédéric Guy.

Dominują w nim utwory kompozytorów, jak sam pianista określa, austriacko-niemieckich, co zresztą widać i w dyskografii pianisty związanego z firmą Naive. Nagrał wiele utworów Beethovena, także Liszta oraz Brahmsa.

Muzyka fortepianowa towarzyszyła mu od najwcześniejszego dzieciństwa, mimo że urodził się w 1969 r. w maleńkiej wiosce w Normandii. Oboje rodzice byli jednak pianistami dbającymi o edukację syna. Ale pierwszego nauczyciela znaleźli mu w pobliskim miasteczku Evreux. Potem studiował w Paryżu oraz w Como (m.in. u Murraya Perahii i Fou Ts’onga).

Na francuskich estradach pojawił się na początku lat 90. W 1999 r. wybrał plebiscyt „New Generation Artists” zorganizowany przez BBC, co zaowocowało licznymi zaproszeniami na koncerty do Anglii, potem do Ameryki. Jego kariera ciągle się rozwija.

Na festiwalu z orkiestrą Filharmonii Narodowej zagra „Réveil des oiseaux” Messiaena. Do dziś pamięta organowy występ tego wielkiego kompozytora w katedrze w Evreux, którego był świadkiem w dzieciństwie,

20 sierpnia

Jest pierwszą przedstawicielką Japonii, która zdobyła nagrody na dwóch wielkich europejskich konkursach pianistycznych: im. Czajkowskiego w Moskwie (III miejsce, 1982) i Chopinowskim w Warszawie (IV miejsce, 1985). To był dobry wstęp do międzynarodowej kariery, a Michie Koyama potrafiła go umiejętnie wykorzystać.

Jej repertuar obejmuje ponad 60 koncertów fortepianowych – od barokowych po współczesne. Wykonywała je z czołowymi orkiestrami Europy i Ameryki, nie zaniedbuje przy tym występów solowych czy też w repertuarze kameralnym. Jest pianistką lubiącą wielkie wyzwania artystyczne, w 2006 r. w Tokio rozpoczęła – zaplanowany na 12 lat – cykl recitali pod wspólnym tytułem „Świat Michie Koyamy – romantyczna podróż”. Zamierza go prezentować w największych miastach Japonii.

Potwierdzeniem pozycji japońskiej artystki są liczne zaproszenia do udziału w pracach jury międzynarodowych konkursów. Michie Koyama jest jednak przede wszystkim koncertującą pianistką. Lubi także pracę w studiu nagraniowym. Ma podpisany kontrakt z japońskim oddziałem koncernu Sony, który wydał już ponad 20 jej płyt, m.in. z kompletem sonat Skriabina, balladami Chopina czy utworami Schuberta. Na festiwalu Michie Koyama wystąpi w recitalu chopinowskim.

27 sierpnia

Australijczyk osiadły w Londynie, ale do swojej ojczyzny chętnie wraca. Od 2007 roku jest zresztą dyrektorem artystycznym Australijskiego Festiwalu Muzyki Kameralnej.

Jako pianista występował w ponad 40 krajach, ale szczególnie aktywny jest jednak na estradach brytyjskich. Pięciokrotnie występował na londyńskich „Promsach”, dla BBC Radio 3 przygotował ponad 100 audycji muzycznych, od 1989 r. jest profesorem w Royal Academy of Music w Londynie. Brytyjscy muzycy, np. skrzypaczka Tasmin Little czy śpiewaczka Cheryl Barker, są też jego częstymi partnerami w muzyce kameralnej.

Piers Lane to pianista unikający standardowego repertuaru. Na liście kompozytorów, których utwory umieścił na 30 nagranych przez siebie płytach, rzadko pojawiają się powszechnie znane nazwiska – Bacha czy Brahmsa. Dominują natomiast kompozycje Buscha, D’Alberta, Deliusa (aż sześć płyt), Moschelesa czy Waxmana. Z BBC Symphony Orchestra pod dyrekcją Jerzego Maksymiuka utrwalił dla firmy Hyperion koncerty fortepianowe Paderewskiego i Moszkowskiego. Utwór tego ostatniego wykona na festiwalu z orkiestrą Filharmonii Narodowej i Antonim Witem.

21 i 27 sierpnia

Dwaj młodzi i niewątpliwie zdolni Polacy otrzymali szanse zaprezentowania się na festiwalu.

Jak potoczą się losy 13-letniego Jana Lisieckiego, jeszcze nie wiadomo. Zaczął wszakże brawurowo. Z orkiestrą zagrał po raz pierwszy, gdy miał dziewięć lat, po wygraniu konkursu w Calgary, gdzie mieszka i się uczy. W ostatnich dwóch latach zdobył kilka kolejnych konkursowych nagród, m.in. w Nowym Jorku i Manchesterze, coraz częściej też występuje. Jego talentem zafascynowany jest brytyjski dyrygent i pianista Howard Shelley, który zarekomendował chłopca warszawskiemu festiwalowi. Jan Lisiecki zagra koncert f-moll Chopina (21.08), dyrygować będzie oczywiście Shelley.Piotr Różański urodził się w 1989 r. w Krakowie, tam też obecnie studiuje u prof. Katarzyny Popowej-Zydroń. Jest prawdziwym kolekcjonerem konkursowych nagród, zebrał ich już ponad dziesięć, nie tylko w uczniowskich rywalizacjach, również we Francji czy w USA. Występował w Szwajcarii czy Niemczech, do USA pojechał z cyklem recitali chopinowskich.

Teraz staje przed poważną próbą, a program recitalowego debiutu na warszawskim festiwalu (27.08) ambitnie ułożył z utworów Bacha, Mozarta, Chopina, Francka i Gubajduliny.

31 sierpnia

W czerwcu skończył 41 lat, można więc powiedzieć, że jest w świetnym wieku, by potwierdzić swą artystyczną dojrzałość. Ale fiński artysta niczego nie musi już udowadniać.

Olli Mustonen od dawna jest obecny na światowym rynku, wystarczy spojrzeć na jego nagrania. Już pierwsza płyta, wydana w 1992 r. po podpisaniu kontraktu z Deccą (preludia Szostakowicza i Alkana), przyniosła mu nagrodę Edisona oraz magazynu „Grammophone”. Dla tej samej firmy nagrał potem komplet wariacji Beethovena na fortepian oraz wszystkie koncerty Prokofiewa. Od 2002 r. związany jest z firmą Ondine Records, która wydała m.in. preludia i fugi Bacha oraz utwory Sibeliusa i Prokofiewa w jego interpretacji.

Olli Mustonen koncertuje na całym świecie z najlepszymi orkiestrami. Ponadto komponuje, w latach 90. był również dyrektorem festiwalu muzycznego w fińskim Turku oraz jednym z założycieli Helsinki Festival Orchestra. Od kilku lat jest też dyrygentem zespołu Tapiola Sinfonietta.Jest pianistą o wyrazistej indywidualności. W muzyce dawnej czy romantycznej stara się łamać tradycyjne kanony interpretacyjne, chętnie grywa utwory współczesne. Bywa też kontrowersyjny, o czym świadczy jego występ na festiwalu „Chopin i jego Europa” w 2006 r. z koncertem Griega. W tym roku zagra koncert Respighiego „In modo misolidio”.

16, 23 i 29 sierpnia

Tego artysty nie trzeba nikomu przedstawiać. Zyskał powszechną sympatię od momentu, gdy jako 18-latek zdobył VI nagrodę na Konkursie Chopinowskim w 1970 r.

Występował niemal we wszystkich krajach Europy, w Japonii, obu Amerykach i w Australii, dokonał wielu nagrań, jest szczególnie ceniony za interpretacje utworów Chopina. – Nigdy od nich nie uciekałem – opowiada. – Jeżeli ktoś pyta, którego kompozytora lubię najbardziej, wymieniam Beethovena, Ravela, Debussy’ego, Schumanna. Nigdy nie mówię o Chopinie, bo jest częścią mnie, a części siebie nie można się wyrzec.

Jego utwory grywa także na instrumentach z epoki, w ub. roku na festiwalu w nagłym zastępstwie znakomicie wykonał koncert f-moll z Orkiestrą XVIII Wieku. – Długo miałem wątpliwości co do sensu używania starych instrumentów – mówi artysta. – Wydawało mi się, że całkiem inaczej brzmiały i że to niemożliwe, aby Chopin zachwycał się takim brzmieniem. Dopiero od momentu pierwszej próby z Fransem Brüggenem, kiedy usłyszałem dźwięk i orkiestrę, doznałem olśnienia. Orkiestra XVIII Wieku wytłumaczyła mi sens używania starych instrumentów. Teraz cieszę się, że w tym roku wykonam z nią koncert e-moll Chopina na XIX-wiecznym Erardzie.

Na festiwalu zaprezentuje się także w recitalu chopinowskim (23.08) oraz w „Wariacjach na temat Paganiniego” Lutosławskiego (16.08).

Nie lubi udzielać wywiadów, jest artystą otoczonym legendą. Nic dziwnego, że jego każdy występ przyciąga tłumy.

Jeśli nawet ktoś nie znał wydarzeń z Konkursu Chopinowskiego w 1980 r., gdy Ivo Pogorelić niedopuszczony przez jurorów do finału stał się bohaterem największego skandalu w dziejach tej imprezy, mógł się o tym dowiedzieć, gdy po 27 latach pianista zdecydował się wreszcie przyjechać ponownie do Warszawy. Tamten krzywdzący werdykt dopomógł mu w karierze. Gdy w latach 80. szturmem zdobywał największe estrady świata, towarzyszyły mu wspomnienia konkursowej awantury. Do dziś wszystkie materiały promocyjne umieszczają informacje o jego chopinowskiej porażce i o tym, że w obronie pianisty stanęła jurorka Martha Argerich, która nazwała go geniuszem.

Urodził się w 1958 r. w Belgradzie, ojciec był Chorwatem, matka Serbką. Edukację muzyczną rozpoczął jako siedmiolatek, pięć lat później został wysłany na naukę w Moskwie – w Głównej Szkole Muzyki i Konserwatorium im. Czajkowskiego. W 1976 r. po zwycięstwie na Konkursie im. Casagrande w Terni rozpoczął karierę. Po świetnie przyjętym występie w nowojorskiej Carnegie Hall w 1981 r. Pogorelić stał się gwiazdą, choć nie brakowało krytyków twierdzących, że dysponuje niewielkim repertuarem złożonym z dzieł Bacha, Beethovena, Schumanna, Chopina. On na to odpowiadał: – Tajemnicą mojej kariery jest to, że gram tylko utwory, które rzeczywiście dobrze umiem.

Występy od dawna łączy z działalnością społeczną. Ustanowił fundację dla młodych muzyków w Chorwacji, zaangażował się w budowę kliniki położniczej w zniszczonym wojną Sarajewie. Założył festiwal swojego imienia dla młodych talentów w Bad Wörishofen, w Kalifornii zorganizował własny konkurs pianistyczny.

Jest człowiekiem po przejściach, nie tylko dlatego, że jako pianista jednych fascynuje, innych drażni. W 1996 r. umarła jego żona i artystyczny opiekun – Alicja Kezeradze, jego dawna profesorka z moskiewskiego konserwatorium. Musiało upłynąć sporo czasu, nim po jej śmierci wznowił aktywną działalność koncertową, by odzyskać miejsce w światowej czołówce pianistów. Dwa lata temu zagrał – po dziesięciu latach nieobecności – w Nowym Jorku i reakcje publiczności znów były skrajne: od głośnych owacji do buczenia. Ale też jedna z sonat Beethovena trwająca niespełna pół godziny w jego wykonaniu rozciągnięta została do ponad 40 minut.

50-letni dziś Pogorelić zmienił się tylko zewnętrznie. Nie przypomina delikatnego młodzieńca z konkursowych występów sprzed 28 lat. Gra nadal w sposób niezwykle oryginalny, nie ma dla niego nieważnych nut, potraktowanych z lekceważeniem pasaży. Do klasyków z przeszłości podchodzi z wiedzą współczesnego artysty. Kreuje własny świat, w którym każda nuta ma znaczenie. Jego interpretacje rozgrywają się w wykreowanym przez niego czasie, fascynują poszczególnymi rozwiązaniami, często jednak irytują nadmiernym upodobaniem do stosowania ostrych kontrastów.

Czy tak będzie tym razem, gdy Ivo Pogorelić zagra w koncercie inaugurującym tegoroczny festiwal? Tym razem wybrał II koncert fortepianowy Rachmaninowa, natomiast w pierwszej części zagra utwory Chopina – sonatę h-moll oraz nokturn e-moll op. 72.

17 i 19 sierpnia

O Konkursie Chopinowskim z 1975 r. pamiętamy przede wszystkim dlatego, że zakończył się zwycięstwem Krystiana Zimermana. Tamta rywalizacja była szczęśliwa również dla młodej pianistki z Rygi, która uplasowała się tuż za Polakiem, zajmując drugą lokatę.

Dziś jest dojrzałą artystką. „Znakomicie i autentycznie czuje Chopina, w jej grze nie ma cienia sentymentalizmu” – napisał krytyk „Jerusalem Post” po koncercie Diny Yoffe z Zubinem Mehtą i Israel Philharmonic Orchestra. Takich świetnych recenzji zebrała wiele, bo występowała niemal w całej Europie, Japonii i USA. Lubi także muzykę kameralną, w której ma znakomitych partnerów, takich jak Gidon Kremer, Yuri Bashmet czy Vadim Repin. Na płytach zaś utrwaliła interpretacje kompletu preludiów Chopina oraz jego 19 walców, utwory Schuberta, Francka czy Prokofiewa.

Chętnie zajmuje się także nauczaniem. Prowadzi kursy mistrzowskie w Paryżu i Tokio, w Royal Academy of Music w Londynie czy na Summit Music Festival w Nowym Jorku. Jest profesorem Międzynarodowej Akademii im. Antona Rubinsteina w Niemczech i Rubin Academy of Music w Tel Awiwie.Na tegorocznym festiwalu Dina Yoffe zagra „Rondo á la krakowiak” (17.08), a podczas recitalu dołączy do grona pianistów grających na dawnych fortepianach. Wykona jedną z sonat Schuberta i preludia Chopina (19.08).

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"