Kim był Jacques, w dzieciństwie zwany Jacqui? Syn przemysłowca (branża papierowa) z Schaebeek. Kiepski uczeń, wywalony z lekcji francuskiego. Niepowodzenia w nauce rekompensował sobie w szkolnym teatrzyku. Zarażony sztuką, z rozpaczą przyjął „godność” kontynuatora rodzinnej firmy. Rozważał dwie perspektywy: hodowla kur lub piosenka. Wybrał to drugie i zaczął pisać teksty piosenek. Akompaniował sobie na starym pianinie lub gitarze. Zaledwie 21-letni, ożenił się z Thérese Michielsen nazwaną Miche; z którą miał trzy córki. Pierwsze koncerty odbyły się w rodzinnym gronie, potem w – w brukselskich lokalach. O aplauzie nie było mowy, wprost przeciwnie. Ale uparciuch Brel nie zrezygnował. W 1953 wyjechał do Paryża i stanął przed obliczem Jacquesa Canetti, łowcy talentów dla fonograficznego wydawnictwa Philips. Belg odniósł sukces: wkrótce śpiewał w Olimpii, największym europejskim music-hallu. Pięknie brzmi, lecz w rzeczywistości chodziło o wypełnienie czasu przez spektaklem, zanim publiczność usadowiła się na miejscach.
Na szczęście, Bruno Cocatrix, szef Olimpii, docenił walory Brela. Już w 1955 Jacques mógł sobie pozwolić na sprowadzenie do Francji rodziny. Tamtego szczęśliwego roku ruszył na długie tournée, obejmujące 33 miasta. Dwa lata później odbierał Grand Prix Academie Charles-Cros. Pod koniec 1958 – dostał owacje w Olimpii. Już nie jako zapchajdziura, lecz gwiazdor pierwszej części spektaklu. Jego wielka kariera trwała niecałą dekadę. Jednak sława utworów Brela nie blaknie. A on przeszedł do legendy francuskiej piosenki. Belg, który w rankingach popularności idzie łeb w łeb z Édith Piaf.
[srodtytul] Ze sceny do awionetki [/srodtytul]
Trudny charakter – to delikatnie powiedziane. Konglomerat sprzeczności. Najpierw świętoszek (miał ksywkę „księżulo”). Potem libertyn. Pijak, prowokator. Bywał uroczy, także brutalny, impulsywny; liryczny i drapieżny; skromny i pyszny. Choć bardzo inteligentny, wykazywał się dziecięcą naiwnością. Całe życie towarzyszył mu niepokój. Zaczął śpiewać ze złości – bo nie potrafił zainteresować tekstami żadnego piosenkarza. Za to gdy został doceniony, od 1959 roku przez siedem lat prawie nie schodził ze scen na całym świecie. Zdarzały się lata, podczas których dawał więcej koncertów, niż dni w roku. Czy można się dziwić, że poczuł zmęczenie? Pobudzał go alkohol i nikotyna – jak się okazało, gwoździe do trumny. Z ostatnim recitalem wystąpił w 1967 roku. Potem zmienił branżę na filmową.
Na planie „Przygoda to przygoda” Leloucha poznał aktorkę Madly Bamy. Szalona, obustronna miłość (żona z trzema córkami poszły w odstawkę) nie miała szans: Jacquesa zżerał nowotwór płuc. Operacja nie pomogła. Para schroniła się na Markizach, gdzie ex-gwiazdor poświęcił się pilotowaniu awionetki-taksówki. Kochał ją także, czemu dał wyraz w piosence „Jojo”. Z kolei nazwa wysp pojawia się w tytule jego pożegnalnego albumu, nagranego w Paryżu w 1977, rok przed śmiercią. Zmarł w paryskim szpitalu, lecz pochowany został w miejscowości Atuona na wyspie Hiva, zgodnie z jego wolą.
[srodtytul] Obrażanie to jego specjalność[/srodtytul]